Papierowe dyżury

Przeglądając strony internetowe natknąłem się przypadkiem na wywiad, który został opublikowany przez red. Agatę Łukaszewicz w lipcu 2016 roku w internetowym wydaniu dziennika Rzeczpospolita z jednym z prokuratorów wykonujących swoje obowiązki w Prokuraturze Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim. Zakończył się on pytaniem o to, czy w prokuraturze widać już dobrą zmianę i mniejszą liczbę dyżurów (zdarzeniowych). Prokurator odpowiedział wówczas:

Fizycznie jeszcze tego nie odczułem, bo zmiany te dopiero wchodzą w życie, ale na pewno będzie to dla małych prokuratur rejonowych duże odciążenie. W Nowym Dworze Mazowieckim średnio mam pięć dni dyżurowych w miesiącu, podczas gdy w dużych jednostkach prokuratorzy mają dyżur raz np. na pół roku. To dla nas spore obciążenie, ponieważ często po całonocnych oględzinach rano trzeba iść np. do sądu na całodniową wokandę”.

Muszę w tym miejscu przyznać, iż ów cytat stał się dla mnie dodatkową inspiracją do napisania niniejszego tekstu, bowiem tematyka dyżurów zdarzeniowych w ostatnim czasie była przedmiotem mojej korespondencji z Prokuratorem Regionalnym w Warszawie, który okazał się być głuchym na formułowane przeze mnie sugestie wprowadzenia realnych i sprawiedliwych zasad dyżurowania.

 Oczywiście, tego rodzaju postawa wpisuje się w zasadę konserwowania obowiązującej dotychczas niewłaściwej praktyki, odbiegającej od głośnych zapowiedzi formułowanych przez przedstawicieli „dobrej zmiany” w prokuraturze, czy to w zakresie prowadzenia obowiązkowych referatów przez kierowników jednostek, wykonywania funkcji oskarżycielskich przed sądem, a także pełnienia dyżurów zdarzeniowych. Ta ostatnia kwestia przyjęta była z aprobatą nie tylko przez wspomnianego prokuratora z Nowego Dworu Mazowieckiego, ale też, z pewnymi wyjątkami, przez prokuratorów z jednostek rejonowych.

Odnosząc się do tego zagadnienia chciałbym wspomnieć, iż na łamach  strony internetowej Stowarzyszenia „Lex Super Omnia” prokurator Małgorzata Szeroczyńska kilka miesięcy temu łącząc jajko z helikopterem opisała rzeczywistość dyżurowania w mniejszych jednostkach organizacyjnych prokuratury, gdzie telefon służbowy staje się często najbliższym przyjacielem, a oczekiwanie na jego sygnał zwykłą codziennością. Tyle tylko, że owa rzeczywistość wiąże się z konkretnymi ograniczeniami, stresem, a nawet wyrzeczeniami. Nie może bowiem umknąć z pola widzenia to, że trzeba pozostawać w ciągłej  dyspozycji, gotowości do wyjazdu, bez względu na porę dnia oraz roku. Takie sytuacje mają miejsce głównie w mniejszych jednostkach, gdzie obsada kadrowa ogranicza się do kilku osób.

Problem ten przez lata nie został w Prokuraturze w sposób racjonalny rozwiązany, a dyżury zdarzeniowe w istocie rzeczy sprawowali jedynie prokuratorzy z jednostek szczebla rejonowego. Zabrakło determinacji do wprowadzenia zmian w tym zakresie, a i chyba określone przyzwyczajenia brały górę nad dążeniem do wprowadzenia elementarnej sprawiedliwości.

Z tego też względu z nadzieją, ale też i pewną dozą sceptycyzmu przyjęte zostały zapowiedzi „dobrej zmiany” w prokuraturze, dotyczące wprowadzenia zasad dyżurowania przez wszystkich prokuratorów, nawet tych realizujących swoje obowiązki w jednostkach wyższego szczebla.

Ze zdziwieniem stwierdziłem, iż w przepisach regulaminu prokuratorskiego zawarto stosowne zapisy wprowadzające de facto rewolucję w kwestiach dyżurów. Otóż mieli je pełnić w istocie na równych zasadach z prokuratorami szczebla rejonowego także prokuratorzy wykonujący swoje obowiązki w „okręgach” oraz „regionach”.

 Jak zwykle w tego typu sytuacjach bywa, obwieszczono wszem i wobec, że realizowane są w sposób realny zmiany w prokuraturze wychodzące naprzeciw oczekiwaniom środowiska (między innymi ZZPiPP), a polegają na przydzieleniu obowiązkowego referatu każdemu kierownikowi jednostki i pełnieniu dyżurów zdarzeniowych przez wszystkich prokuratorów, także tych z prokuratur okręgowych i regionalnych.

Obwieszczając sukces  Prokuratura Krajowa w komunikacie przedrukowanym na stronach dziennika Rzeczpospolita z dnia 5 lipca 2016 roku podkreślała:

Wszyscy śledczy zostali już uwzględnieni w grafikach takich dyżurów zapewnia Prokuratura Krajowa. Większa liczba prokuratorów pełniących dyżury zdarzeniowe ma odciążyć liniowych prokuratorów prokuratur rejonowych, którzy do tej pory głównie zajmowali się dyżurowaniem.

Rozłożenie dyżurów na wszystkich śledczych ma doprowadzić do równomiernego obciążenia pracą.

Do pełnienia dyżurów zdarzeniowych mimo że przepisy nie wprowadzają takiego obowiązku zgłosili się również prokuratorzy Prokuratury Krajowej oraz delegowani do wykonywania czynności w Prokuraturze Krajowej.

Dyżurujący prokuratorzy jeżdżą na oględziny miejsca zdarzenia w środku nocy czy święta. Przesłuchują wszystkich doprowadzanych, uczestniczą w posiedzeniach w sprawach o zastosowanie tymczasowego aresztowania”.

Z perspektywy blisko już dwóch lat od przytoczonych zapowiedzi mogę stwierdzić, odwołując się do słów prokuratora z Nowego Dworu Mazowieckiego, iż fizycznie wraz z kolegami z jednostek najniższego szczebla, gdzie od blisko dwóch lat z przyjemnością pracuję, żadnych zmian nie odczułem. Zastrzegam przy tym, iż ocena ta dotyczy jedynie obszaru właściwości Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Oczywiście wszyscy prokuratorzy uwzględniani są w grafikach, a dyżurujący wykonują swoje obowiązki, z tym jednak zastrzeżeniem, że nadal realnie czynią to  jedynie prokuratorzy z „rejonów”. Muszę przyznać, iż zupełnie mnie to nie dziwi, bowiem fasadowość rzekomych zmian jest swoistym znakiem firmowym obecnej prokuratury. Głoszone są szczytne idee, piękna hasła, ale w ślad za tym nie pojawiają się konkretne zmiany, no chyba, że w sferze uzyskiwania doraźnych, a czasami i bardziej trwałych korzyści. Jeżeli jednak, w co nie do końca wierzę, obecne kierownictwo prokuratury nie posiada wiedzy o destruktywnych działaniach podejmowanych na niższych szczeblach, sugerowałbym zwrócenie się do kierowników jednostek organizacyjnych w obrębie Warszawy i okolic o stosowną informację w tym zakresie.

Niemniej jednak korzystając z okazji, iż prawo do stowarzyszania się daje możliwość wypowiadania się w kwestiach ważnych dla funkcjonowania instytucji, chciałbym przybliżyć Prokuratorowi Generalnemu określone realia Warszawy. Mam przy tym świadomość, że istnieją miejsca w Polsce, gdzie wprowadzono sprawiedliwsze zasady dyżurowania. Nie potrafię jednak opisać ich skali, bowiem nie była przedmiotem aż tak szczegółowego zainteresowania. Jeżeli jednak gdziekolwiek praktyka odbiega od zasad wymaganych stosownymi regulacjami zachęcałbym do  głębokiej refleksji.

Należy zatem zacząć od przepisów. Nowy regulamin prokuratorski (rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 7 kwietnia 2016 roku  (Dz. U z dnia 14 kwietnia 2016 roku, poz. 508) zawiera zapisy ujednolicające w istocie status dyżurowy prokuratorów. Mają je pełnić prokuratorzy z jednostek szczebla rejonowego, okręgowego i regionalnego. Nie wprowadzono przy tym jakichkolwiek norm, które różnicowałyby zasady ich sprawowania w zależności od szczebla realizowania obowiązków służbowych.  Wydaje się zatem, że sytuacja jest jednoznaczna i nic prostszego jak po sporządzeniu wykazów prokuratorów dyżurujących w obszarze konkretnych jednostek szczebla rejonowego ustalić dni lub inne dłuższe okresy pełnienia dyżurów. Tak zresztą stanowią przepisy, które nakazują przy tym, kierownikom jednostek wyższego rzędu opracowywać harmonogramy w porozumieniu z prokuratorami rejonowymi. Gdyby więc zastosowano obowiązujące regulacje prawne, w sposób znaczący zwiększyłaby się liczba prokuratorów pełniących dyżury, a tym samym nastąpiłoby faktyczne odciążenie prokuratorów znajdujących się najniżej w hierarchii prokuratorskiej.

Rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana, a intelektualna kreatywność niektórych osób wręcz zdumiewająca.  Wydaje się, że autorzy regulaminu przesadzili, nakazując kierownikom jednostek wyższego szczebla porozumiewanie się z prokuratorami rejonowymi – przecież tylko podwładnymi. Rezultatem braku wspomnianego kontaktu jest opracowywanie odrębnych harmonogramów dyżurów przez każdy szczebel prokuratury. Konsekwencją swoistej „niezależności” jest to, że nie są one skoordynowane, co powoduje, że jednego dnia w obszarze jednostki rejonowej dyżur może pełnić nawet trzech prokuratorów (po jednym z każdego szczebla). Z kolei następny dzień szczęśliwie będzie obsadzony przez prokuratora z „rejonu” (on zawsze jest pod ręką).

Smutna prawda jest niestety taka, że kierownicy jednostek szczebla rejonowego faktycznie wyznaczają prokuratorów ze swojej jednostki zabezpieczając dyżury każdego dnia. Jak się okazuje niezależnie od liczby harmonogramów, list i wykazów, w każdej jednostce policji prym wiedzie lista prokuratorów dyżurujących ze szczebla rejonowego i to oni są informowani oraz wzywani na zdarzenia. Przecież żaden policjant nie zadzwoni do mającego akurat dyżur prokuratora z Prokuratury Regionalnej, bo to z jednej strony może być jakiś dyskomfort, niepewność, czy też obawa o niewłaściwe potraktowanie. Słyszałem zresztą ostatnio o takiej sytuacji, która zakończyła się skierowaniem przez Prokuratora Okręgowego w Warszawie groteskowego pisma, iż dyżurujący prokuratorzy z wyższych szczebli nie uzgadniają kary w trybie art. 335 kpk. Czyżby ich profesjonalizm nie uniemożliwiał zrealizowanie tak prozaicznej kwestii? W tym układzie jednakowoż telefon do znanego prokuratora z rejonu staje się w zasadzie jedynym ratunkiem. Nie wiem, ile zdarzeń obsłużyli prokuratorzy z prokuratur okręgowych oraz prokuratury regionalnej, jednak z całą pewnością nie mają o czym opowiadać podczas porannej kawy. W taki oto sposób wypaczono dość szczytną ideę. Powstało coś, co określa się mianem dyżuru wspomagającego, a w środowisku coraz częściej mianem dyżuru papierowego.  Na papierku dyżurują wszyscy, natomiast w realu znowuż tylko i wyłączni ci pracujący najniżej.

Póki co eksperyment z dyżurami w Warszawie się nie sprawdził. Nie ma w tym systemie sensu i logiki, natomiast z całą pewnością jest dążenie do ograniczenia swoich obowiązków kosztem prokuratorów znajdujących się najniżej w hierarchii. Wspominam o tym z pełną świadomością, bowiem poinformowałem Prokuratora Regionalnego w Warszawie o istniejącej, wręcz absurdalnej sytuacji, nie uzyskując konstruktywnej odpowiedzi. Mogę zatem przypuszczać, że jest ona tolerowana, a koledzy z wyższych szczebli organizacyjnych, charakteryzujący się rzekomo przymiotem zdecydowanie większego doświadczenia i wiedzy (nie mam takiego przekonania) podejmują działania zmierzające do uniknięcia realizacji podstawowych zadań prokuratora, którym winien podołać asesor z miesięcznym stażem.  Istniejący w chwili obecnej stan rzeczy moim zdaniem, nie realizuje w sposób właściwy obowiązujących przepisów prawnych. Nie dziwi mnie nawet, że prokuratorzy rejonowi z własnej inicjatywy nie odstępują od wyznaczania podległych prokuratorów do pełnienia dyżurów w dni, gdy do ich pełnienia wyznaczony został kolega z jednostki wyższego szczebla. Mogłoby to spotkać się z nieprzychylną reakcją przełożonego. Z drugiej jednak strony do odważnych świat należy. Jeżeli w określonym dniu nie zostanie wyznaczony prokurator z rejonu, wtedy siłą rzeczy dyżurny będzie musiał wykonać telefon wyżej, a co za tym idzie przynajmniej promień nadziei wpadnie pomiędzy stosy akt rozłożone w pokojach.  Przecież takie są oczekiwania prokuratorów, nawet tych z Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga – Południe w Warszawie, gdzie rzekomo z przyczyn organizacyjnych, dobra jednostki oraz prawidłowości inicjowania spraw nie jest zasadne przekazywanie dyżurów innym osobom i wystarczający jest ów dyżur wspomagający. Kolorytu całej sprawie dodają także wyjaśnienia prokuratorów rejonowych w opisywanej materii. Otóż jeden z nich stwierdził, iż w dniu pełnienia dyżuru przez prokuratora z jednostki wyższego szczebla wyznaczył prokuratora rezerwowego. Mamy więc nowy rodzaj dyżuru. Szkoda jednak, że ów prokurator rezerwowy wyznaczany jest tylko w tej konkretnej sytuacji.

Sprawa jest prosta, karty leżą na stole i wystarczy jedna decyzja, aby ten ułomny, papierowy stan zmienić. Takie zresztą są oczekiwana na samym dole prokuratorskiej hierarchii służbowej, czemu dał wyraz wspomniany prokurator z Nowego Dworu Mazowieckiego. Vox populi vox dei. Pamiętajmy, wystarczy tylko prawidłowo stosować istniejące prawo!

c.d.n

Ps. Pana Prokuratora Okręgowego w Warszawie zachęcam do analizy przepisów § 51 oraz § 52 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 7 kwietnia 2016 roku  regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury (Dz. U z dnia 14 kwietnia 2016 roku, poz. 508).

Jarosław Onyszczuk

członek zarządu

Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”

 

Lex Super Omnia
Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex Super Omnia" to polska organizacja, skupiająca niezależnych prokuratorów. Jej celem jest promowanie wartości niezależności prokuratury oraz utrzymanie standardów etycznych w służbie sprawiedliwości. W ostatnich latach stowarzyszenie aktywnie uczestniczyło w działaniach na rzecz niezależności prokuratury w Polsce, angażując się m.in. w inicjatywy wspierające akcję pomocy sędziom.