Konsumenci owoców zatrutego drzewa
Na stronach internetowych „Gazety Wyborczej“, w ramach cyklu artykułów: „Co po PiS? “ ukazał się tekst Pani prokurator Małgorzaty Szeroczyńskiej pt. „Jak uzdrowić prokuraturę po dobrej zmianie? Powrót do sytuacji sprzed 2016 nie wystarczy “.
Pani prokurator jako pierwsza od czasu przyjęcia „rozwiązań systemowych na miarę XXI wieku” (tak ustawę Prawo o prokuraturze określił jej akuszer – Prokurator Krajowy) pokusiła się o zdefiniowanie kilku uwag na temat tego, jaki powinien być urząd oskarżyciela publicznego, czym powinien się kierować, jakie zagrożenia niosą aktualne przepisy, na czym polegać ma samodzielność prokuratury i kto powinien osądzić tych, którzy sprzeniewierzyli się prokuratorskiej przysiędze.
Ramy tej polemiki nie pozwalają na odniesienie się do wszystkich propozycji autorki, jak również na sformułowanie kompletnego pakietu rozwiązań, których wdrożenie miałoby uzdrowić działalność urzędu oskarżenia publicznego. Nie to jest zamierzeniem autora. Jego celem jest zasygnalizowanie problemów, które już powstały, jak i tych, które mogą powstać zarówno przy w zachowaniu status quo, jak i przyjęciu rozwiązań do proponowanych przez Panią prokurator.
Prokuratorzy, jak wszyscy ludzie są ułomni. Choć zobowiązani do równego traktowania, nie zawsze taką samą miarą oceniają te same sprawy i osoby. Konieczne jest takie ukształtowanie przepisów, aby zarówno te, określające podstawy ustroju nowej prokuratury, jak i regulacje postępowania karnego uniemożliwiały jakiekolwiek manipulacje zmierzające do nierównego traktowania jednych, a faworyzowania innych. Dzisiaj nietrudno przywołać takie przykłady (wyjątki od zasady konkursu, możliwość przenoszenia spraw bez kontroli stron, długotrwałe delegowanie prokuratorów, uznaniowe nagrody finansowe itp). Wszystkie one powinny być zlikwidowane. Należy także znacząco ograniczyć zasadę hierarchicznego podporządkowania, a uprawnienia związane z prowadzeniem postępowań przygotowawczych powinny być rozproszone (chociażby poprzez powierzenie w dochodzeniach funkcji śledczych i oskarżycielskich Policji).
Z jednej strony prokurator nie może bać się przedstawienia zarzutów komukolwiek, z drugiej jednak musi ponosić pełną odpowiedzialność za własne decyzje procesowe. Nie będzie to możliwe bez nieusuwalności prokuratora, zbliżonej do niezawisłości sędziego. Nie ma co marzyć o tym, aby prokuratorzy podjęli skuteczne czynności w postępowaniach obejmujących najwyższych urzędników państwowych bez gwarancji tego, że po zmianie większości rządzącej nowy Prokurator Generalny czy Krajowy, niczym Robert Zemeckis nie zapewni im przenosin „do nieodległej przeszłości“, kiedy na początku swojej drogi zawodowej zajmowali się nieskomplikowanymi dochodzeniami.
Szansą na taką gwarancję mogłoby być chociażby utworzenie instytucji prokuratora specjalnego, który po upływie kadencji mógłby przejść w stan spoczynku bez względu na wiek. Co więcej, jeśli wymiar stanu spoczynku zostanie powiązany ze stażem pracy, na stanowisko to będą aspirować wyłącznie doświadczeni prokuratorzy.
Jeśli chodzi o pozostałą kadrę, to nadanie jej cech marmuru z Carrary będzie wymagało prawdziwej „obróbki kamieniarskiej”. W oparciu o czytelne kryteria jakościowe trzeba będzie pozyskać odpowiedni „materiał”, a potem uformować go tak, aby służył Konstytucji i społeczeństwu obywatelskiemu, dbając o przestrzeganie praw człowieka.
Proces formowania należałoby rozpocząć od podjęcia trudu odbudowy etosu zawodu prokuratora.
Aktualnie zauważalne staje się, że dla niektórych prokuratorów tak ważna niezależność nie jest wartością pożądaną czy oczekiwaną. Wykonywanie poleceń i zrzeczenie się odpowiedzialności za własne decyzje nie musi powodować bólu głowy. Zawsze można powiedzieć, że przecież takie otrzymało się polecenie. Co więcej, jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, droga posłuszeństwa niemal natychmiast prowadzi do uzyskiwania większych gratyfikacji finansowych (nagrody). W dłuższej perspektywie natomiast gwarantuje uzyskiwanie wyższego stanowiska służbowego.
Czy mając do wyboru bezwysiłkowy konformizm i tryby konkursowe poprzedzone oceną okresową środowisko prokuratorskie z entuzjazmem przyjmie ideę stawania w szranki współzawodnictwa w celu powierzenia funkcji czy uzyskania wyższego stanowiska służbowego? Mimo aktualnych doświadczeń sądzę, że tak. Najistotniejsza będzie pełna transparentność przy ściśle określonych kryteriach (w których dużą rolę musi odgrywać staż pracy) bez żadnych wyjątków. Dotyczy to także wspomnianych stanowisk funkcyjnych, do tej pory obsadzanych w pełni arbitralnie.
Autorka artykułu ma rację, że nie wolno automatycznie karać wszystkich, którzy awansowali od marca 2016 roku. Nie dostrzega jednak okoliczności, które będą musiały prowadzić do weryfikacji objętych stanowisk służbowych chociażby w kontekście prawidłowości ich zwolnienia przez osoby przenoszone na inne miejsca służbowe.
Paradoks wykonania Przepisów wprowadzających Prawo o prokuraturze jest taki, że osoby, które zobowiązane były do ich stosowania, w praktyce pominęły zarówno gwarancje przewidziane przez Kodeks pracy, jak i jednolity tryb powoływania prokuratora, przewidziany w art. 74 § 1 Prawa o prokuraturze.
Brak kryteriów przenoszenia wybranych osób na inne miejsca służbowe w jednostkach niższego szczebla spowodował naruszenie gwarancji ich równego traktowania, o jakich mowa w art. 112 kp. W niektórych przypadkach decyzje o przeniesieniu na inne miejsca służbowe mogły mieć charakter dyskryminujący (art. 183a kp). Tym samym prokuratorzy, którzy objęli stanowiska służbowe zwolnione przez ich kolegów z naruszeniem kodeksu pracy, świadomie bądź nieświadomie są konsumentami „owoców zatrutego drzewa”. Co więcej, zdegradowani prokuratorzy przeniesieni na inne miejsca służbowe nie otrzymali jakichkolwiek aktów powołania w przewidzianym trybie i do tej pory ich status stanowiskowy pozostaje nieuregulowany. Zatem automatyczne przyjęcie, że wszystkie awanse na wyższe stanowiska służbowe, które miały miejsce po 4 marca 2016 r. zainteresowanym „po prostu się należały” stanowiłoby usankcjonowanie wymienionych naruszeń.
Autorka wspomina, że po zmianie ustrojowej w naszym kraju nie przeprowadzono kompleksowej lustracji prokuratorów. Zlustrowano jednakże prokuratorów Prokuratury Generalnej w oparciu o przepisy ustawy z dnia 22 marca 1990 roku o zmianie ustawy o prokuraturze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia oraz ustawy o Sądzie Najwyższym (Dz.U. 1990 nr 20 poz. 121).
Stosownie do zawartych w jej treści regulacji prokuratorzy i wiceprokuratorzy Prokuratury Generalnej zostali skierowani do pełnienia obowiązków w Prokuraturze Wojewódzkiej w Warszawie (art. 5 ust. 1).
Zarówno prokuratorzy zatrudnieni w likwidowanej jednostce, jak i mianowani pracownicy administracyjni mogli w terminie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy złożyć Prokuratorowi Generalnemu pisemne oświadczenie o odmowie dalszego zatrudnienia. Wówczas ich stosunek pracy ulegał rozwiązaniu po trzech miesiącach od dnia złożenia oświadczenia.
Należy wskazać na okoliczność, że prokuratorzy i pracownicy likwidowanej Prokuratury Generalnej zachowali prawo do wynagrodzenia odpowiadającego stanowisku, które dotychczas zajmowali jedynie przez okres sześciu miesięcy, o ile nie objęli nowe stanowiska służbowe w Ministerstwie Sprawiedliwości, Prokuraturze Wojewódzkiej lub w Sądzie Wojewódzkim albo w innej jednostce organizacyjnej prokuratury lub w innym sądzie. Po tym okresie przysługiwało im wynagrodzenie na dotychczas zajmowanym stanowisku służbowym. Ustawa nie przewidywała jakiegokolwiek trybu odwoławczego, albowiem do przepisów ustrojowych prokuratury PRL nie stosowano regulacji zawartych w kodeksie pracy.
Zastosowanie podobnych rozwiązań nie wchodzi w rachubę, chociażby z uwagi na to, że stosunek pracy prokuratora chroniony jest wspomnianymi gwarancjami kodeksu pracy. Właśnie z tego powodu większość parlamentarna, która zdecydowałaby się na taki czy inny tryb weryfikacji musi uwzględniać odwołanie do organu przewidzianego kodeksem pracy – sądu rejonowego właściwego dla siedziby jednostki, w której prokurator miał wyznaczone miejsce służbowe.
Trudno jest także wyobrazić sobie realizację koncepcji autorki tj. „trybunału stanu dla prokuratorów “ jako specjalnego sądu dyscyplinarnego powołanego z prokuratorów w stanie spoczynku. Jeśli miałby być to specjalny sąd dyscyplinarny, to musiałyby obowiązywać standardy dowodowe przewidziane kodeksem postępowania karnego. Przypisanie sprzeniewierzenia się przysiędze musiałoby być poprzedzone postępowaniem dyscyplinarnym zakończonym skargą rzecznika. Należy rozumieć, że tryb ten byłby stosowany niezależnie od „zwyczajnego trybu dyscyplinarnego“ i w jego konsekwencji wymierzany byłby tylko jeden rodzaj sankcji – wydalenie ze służby.
Pójście tą drogą mogłoby spowodować znacznie więcej problemów od tych, które zafundowali sobie wykonawcy Przepisów wprowadzających Prawa o prokuraturze. Autor wspomniał tylko o niektórych z nich. Zarówno tych zasygnalizowanych, jak i pozostałych naruszeń nie da się „zamieść pod dywan” i raczej wcześniej niż później przyjdzie się z nimi zmierzyć.
Pewnie nie tylko w kontekście prawa pracy.
Jacek Bilewicz – członek zarządu Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia