Kij czy marchewka? „Awans” prokuratora Parchimowicza.
To niebywałe, jak szybko rodzą się schematy, którym podporządkowuje się także zachowania wymykające się standardom. Cóż – skoro nie ma dymu bez ognia, to i skutku bez przyczyny. Zresztą, jak pokazują wielopokoleniowe doświadczenia we wszystkich dziedzinach życia, jeśli ktoś jest niewygodny, gdyż np. manifestuje swoje racje, należy albo wzbudzić w nim strach, albo przekupić. Jak dowodzi niezbyt odległa historia z naszego prokuratorskiego podwórka, metoda marchewki przynosi spodziewane rezultaty. Przykładów nie trzeba usilnie szukać, same się nasuwają – jeden z największych „krzykaczy”, obrońca poniekąd naszych praw i interesów, nagle zamilkł. Dlaczego? Awans, wyższa pensja z dodatkami, brak dyżurów zdarzeniowych, niestresujące zadania i inne profity.
Z takim oto schematem przychodzi zmierzyć się Prezesowi Stowarzyszenia „Lex Super Omnia”, któremu jak wiadomo wyznaczono miejsce pracy w warszawskiej prokuraturze najniższego szczebla, a który jako jednostka niepłochliwa i asertywna „wali prosto z mostu”, co mu zawadza w duszy, sercu czy rozumie. Wiadomość o delegowaniu Prezesa „Lex Super Omnia” do prokuratury regionalnej wywołała konsternację. „Dał się spacyfikować” – pomyślał lub powiedział niejeden niezorientowany albo złośliwy. Tymczasem prawda leży na przeciwległym biegunie.
Delegowanie prokuratora Krzysztofa Parchimowicza do Prokuratury Regionalnej w Warszawie na okres od 2 lipca do 1 listopada 2018 roku było zaskoczeniem zarówno dla niego samego, jak i dla jego bezpośredniego przełożonego. Pismo Zastępcy Prokuratora Generalnego z 27 czerwca 2018 roku otrzymał po powrocie z tygodniowego urlopu – właśnie 2 lipca. Nikt go odnośnie tej kwestii nie pytał o zdanie. Zatem nastąpiło to wbrew jego woli. Zadaniem delegowanego w okresie 6 miesięcy będzie prowadzenie śledztw dotyczących karuzel podatkowych i wyłudzania podatku vat. Pomysł może by nie dziwił, wszak imponujące doświadczenie prokuratora dla wielu może być jedynie przedmiotem marzeń lub zazdrości, ale do układanki tej nie pasują dwa elementy. Po pierwsze – to prokuratura rejonowa została wskazana w 2016 roku jako najbardziej odpowiednie miejsce pracy prokuratora Parchimowicza. Po drugie – nie sposób zapomnieć o wypowiedziach, zarzucających prokuratorowi „sprzyjanie mafii vatowskiej” (stojąc na czele struktur powołanych do walki z przestępczością zorganizowaną, skierował do jednostek podległych pismo zawierające stanowisko w przedmiocie kwalifikacji prawnej przestępstw vatowskich). Czyżby zatem chodziło o awans? Tylko gdzie upatrywać owego profitu, z którym wiąże się każdy awans? W wyższej pensji? – bzdura, gdyż prokurator Parchimowicz niezależnie od miejsca pracy i wykonywanych zadań otrzymuje wynagrodzenie na poziomie prokuratora Prokuratury Krajowej. W dodatku delegacyjnym? – kolejny absurd, gdyż takowy dodatek mu nie przysługuje. A może chodzi o osobiste ambicje prokuratora? Tezę tę jednak skutecznie podważają jego słowa: „W ciągu 2 lat po raz 4. zmieniono mój zakres obowiązków. Ciągle zaczynam coś od nowa. W wieku 60 lat oczekuję odrobiny stabilizacji.”. O co więc chodzi?
Tuż przed urlopem prokurator Parchimowicz został przez przełożonego zobowiązany do zrelacjonowania na piśmie czasu pracy w dniach 14 i 21 czerwca 2018 roku, w których to dniach odbywała się rozprawa w postępowaniu dyscyplinarnym przeciwko naszej zawodowej koleżance. Charakter sprawy spowodował duże zainteresowanie zarówno czynnych prokuratorów, jak i „spoczynkowców”. Wśród obserwatorów znalazł się Prezes „Lex Super Omnia”. Jest to zupełnie zrozumiałe ze względu na rozpatrywaną przed sądem dyscyplinarnym materię. Nie ucierpiały z tego tytułu jego czynności służbowe, gdyż prokurator proporcjonalnie wydłużył dzień pracy, co przedstawił w piśmie wyjaśniającym z dnia 21 czerwca bieżącego roku.
Powyższa informacja rozniosła się w naszym środowisku szybciej, niż można byłoby się tego spodziewać. Rezultat? Już pojawiły się komentarze, że „w regionalnej łatwiej można będzie prokuratora Parchimowicza kontrolować i blokować jego aktywność”. Coś musi być na rzeczy, a do tego wypada dodać uboczny efekt w postaci wywołania fałszywego mniemania o awansie, co może potencjalnie obniżyć zaufanie do Prezesa.
Owe dwa następujące po sobie zdarzenia prowadzą do jedynego wniosku, że metoda marchewki działa tylko na słabych i łasych. Wobec pozostałych trzeba użyć kija, ale to tylko pozornie skuteczna metoda, a w ostatecznym rozrachunku może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Laura Łozowicka
członek Stowarzyszenia
„Lex Super Omnia”
PS. Po opublikowaniu przez Dziennik Gazetę Prawną 5 lipca br. artykułu red. Emilii Świętochowskiej pt. „Nieoczekiwana zmiana miejsc w prokuraturze” szefostwo regionalnej podjęło decyzję o odebraniu przydzielonych prok. Krzysztofowi Parchimowiczowi spraw dot. podatku VAT i przekazaniu mu do prowadzenia postępowań o charakterze gospodarczym. Tym samym decyzja zastępcy Prokuratora Krajowego Krzysztofa Sieraka nie podważa oskarżeń Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego z konferencji prasowej w dniu 20.08.2017.