Stanowisko Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia dotyczące proponowanych zmian w ustawie o zmianie ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw

 Warszawa, dnia 18 grudnia 2019 roku

„Po doświadczeniach totalitarnych rządów nie budzi wątpliwości, że nawet demokratycznie wybrany parlament nie ma kompetencji do podejmowania rozstrzygnięć, które byłyby sprzeczne z ustawą zasadniczą, także wtedy, gdy ich uzasadnieniem ma być abstrakcyjnie rozumiane dobro Narodu.” – wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 9 grudnia 2015 roku, K. 35/15.

W obliczu niezaprzeczalnego kryzysu wymiaru sprawiedliwości, wywołanego przez działania polityczne zmierzające do naruszenia zasady trójpodziału władzy, do sejmu wpłynął poselski projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym i niektórych innych ustaw (druk 69). Jego lektura skłania do głębokiej refleksji i wyrażenia troski o stan polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nakazuje głośne i stanowcze wyartykułowanie sprzeciwu wobec ewidentnego procesu naruszania w naszym kraju zasady trójpodziału władzy poprzez niszczenie niezawisłości i niezależności sędziowskiej. Projekt ten został skrytykowany już przez wszystkie prawnicze autorytety zarówno w kraju, jak i za granicą. Jego etiologia opiera się na nieograniczonym ataku na sędziów, którzy dzisiaj realizują swój  konstytucyjny obowiązek stania na straży Konstytucji.

Politycy będący autorami proponowanych zmian powołując się na rozwiązania niemieckie i francuskie już narazili się na śmieszność i krytykę środowisk prawniczych, także zagranicznych. Projektowane przepisy są odpowiedzią posłów na respektowanie przez sędziów orzeczenia TSUE z dnia 19 listopada 2019 roku oraz wyroku Sądu Najwyższego z dnia 5 grudnia 2019 roku. Treść projektu i jego język, daleko odbiegające od standardów merytorycznego i prawniczego tekstu oraz niedopracowana legislacyjna forma i konstrukcja, dowodzą nie tylko o braku rzetelnego przygotowania w zakresie redagowania tekstu ustawy ale także nieznajomości prawa oraz histerycznego wręcz pośpiechu w jego tworzeniu. Proponowane zmiany mają według projektodawcy stanowić wyraz konieczności uporządkowania polskiego wymiaru sprawiedliwości. Po ich lekturze trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że nie o uporządkowanie chodzi, a raczej podporządkowanie polskich sądów władzy wykonawczej poprzez stłumienie zasady niezależności i niezawisłości sędziowskiej. 

Lektura samego uzasadnienia w swojej treści bardzo lakonicznego i odwołującego się wielokrotnie do Konstytucji oraz wyroków samego Trybunału Konstytucyjnego sprowadza się do wniosku, że bardzo niepewnie, żeby nie powiedzieć z elementarnym poczuciem braku umiejętności zrozumienia, porusza się projektodawca po zagadnieniach prawa konstytucyjnego. Nie jest bowiem sztuką powoływanie całego arsenału sygnatur kolejnych wyroków Trybunału Konstytucyjnego oraz  przepisów Konstytucji w tekście uzasadnienia, ale robienie tego w sposób umiejętny tj. przede wszystkim wskazujący na podstawową dla każdego prawnika umiejętność czytania ze zrozumieniem całego tekstu, nie zaś jego wyrwanych z kontekstu fragmentów. Trudno zatem polemizować z tym, że oto władza ustawodawcza odwołując się do wcześniejszych wyroków Trybunału Konstytucyjnego i samej Konstytucji chciała wzmocnić autorytet swoich propozycji, tym niemniej jeśli już taki był jej cel, wymaga to jednak profesjonalnego podejścia do interpretacji tego, co przywołujemy na poparcie własnych tez. 

1. Ograniczenie samorządu sędziowskiego, czyli „nieme zgromadzenia”.

Pierwszą niezwykle kontrowersyjną propozycją są zmiany dotyczące samorządu sędziowskiego. Obecnie zgodnie z obowiązującą ustawą Prawo o ustroju sądów powszechnych,  organami samorządu sędziowskiego są: zgromadzenie ogólne sędziów apelacji, zgromadzenie ogólne sędziów okręgu i zebranie sędziów danego sądu. Według proponowanej zmiany samorząd mają tworzyć zgodnie z  art. 3 § 2 pkt 1 zgromadzenie ogólne sędziów sądu apelacyjnego, pkt 2 zgromadzenie ogólne sędziów sądu okręgowego i w pkt 3 zgromadzenie ogólne sędziów sądu rejonowego. Zmiana wydaje się na pierwszy rzut oka redakcyjna, jednak w odniesieniu do całości proponowanych zmian ma znaczenie istotne z punktu widzenia sprawnego funkcjonowania samorządu sędziowskiego. Oceniając proponowane zmiany można kolokwialnie nazwać zgromadzenia sędziów w kształcie proponowanym przez projektodawcę jako zgromadzenia „nieme”. Nie tylko rozbija się spójność samorządu sędziowskiego poprzez rezygnację z reprezentacji sędziów sądów okręgowych i rejonowych w zgromadzeniu ogólnym sędziów całych apelacji ale również pozbawia się możliwości opiniowania, na rzecz wyłącznie wysłuchiwania.

Do tej pory zgromadzenie ogólne sędziów apelacji składało się z sędziów sądu apelacyjnego,  przedstawicieli sędziów sądów okręgowych działających na obszarze apelacji oraz przedstawicieli sędziów sądów rejonowych działających na obszarze apelacji. Proponowana zmiana rozbija siłę jedności samorządu sędziowskiego i wprowadza, zapewne zmierzając do jego osłabienia, zasadę szczebli poszczególnych zgromadzeń adekwatnie do szczebli sądów. Być może w ten sposób projektodawca szuka panaceum na osłabienie wyraźnego sprzeciwu samorządów sędziowskich wobec dotychczasowych działań polityków. Poraża jednak brakiem merytorycznych argumentów uzasadnienie proponowanej zmiany. Otóż wskazano w nim, że „Zaproponowana organizacja samorządu sędziowskiego stanowi powrót do tradycyjnych rozwiązań. Idea stworzenia jednego przedstawicielskiego organu, zgromadzenia ogólnego sędziów apelacji (…) jest rozwiązaniem stosunkowo nowym, wprowadzonym do systemu prawnego w 2011 r. i nie sprawdziła się w praktyce. W szczególności obecnie obowiązujący wzorzec samorządu nie jest reprezentatywny, mimo pozorów jego reprezentatywności, uniemożliwia udział w samorządzie sporej grupie sędziów, która nie podziela idei i poglądów prezentowanych przez główny nurt, dominujący obecnie w środkach masowego przekazu, w których odmienne stanowiska i oceny są praktycznie nieobecne. W obowiązującym modelu sędziowie z różnych sądów decydują o sprawach dotyczących innego sądu, bez elementarnej znajomości stanu rzeczy. O możliwości realnego udziału w samorządzie decydują wyłącznie powiązania rodzinno-towarzyskie oraz aktywność sędziego na innych polach.”  Z takim stanowiskiem projektodawcy nie sposób się zgodzić. O tym, że wzorzec obecnego modelu zgromadzenia ogólnego sędziów jest reprezentatywny, jak również to, że w obecnych czasach jak żaden inny zdaje on egzamin, świadczy już sam fakt niebywałej determinacji projektodawcy aby go zmienić. Formułowanie oskarżenia, że w obecnym kształcie zgromadzenia uniemożliwiają udział w nich „sporej grupie sędziów, która nie podziela idei i poglądów prezentowanych przez główny nurt” rodzi pytanie o zasady demokracji. Zrozumienie idei samorządności jest tu bowiem tak samo ważne jak idei demokracji. Wybieram i głosuję na poglądy, z którymi się zgadzam. Jeśli przedstawiciele owej „sporej grupy”, która nie może zostać wybrana do zgromadzeń mają takie a nie inne poglądy, to albo nie jest to taka „spora grupa” o jakiej zapewnia nas ustawodawca (bo gdyby tak było z pewnością znalazłaby się w organach sędziowskiego samorządu) lub po prostu jej poglądy pozostają w mniejszości, a prawidłowość demokratycznego samorządu opiera się jednak póki co na zasadzie większości. Argument braku reprezentatywności w sytuacji, kiedy sędziwe sądów okręgowych i rejonowych sami wybierali swoich przedstawicieli do zgromadzenia sądów apelacji pozostawić należy wyłącznie niemej ocenie, bowiem każda inna byłaby tu niepotrzebną nobilitacją. 

Kolejną niepokojącą kwestią jest znaczne ograniczenie kompetencji zgromadzeń ogólnych sędziów. Otóż do tej pory sędziowie zgromadzenia ogólnego sędziów apelacji wyrażali opinię o informacji rocznej na temat działalności sądów. Chodzi tu o opinię, o której mowa w art. 37 h ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Zgodnie z obowiązującą ustawą prezes sądu apelacyjnego sporządza informację roczną o działalności sądów, działających na obszarze apelacji, w zakresie powierzonych mu zadań, którą po zaopiniowaniu przez zgromadzenie ogólne sędziów apelacji przedkłada Ministrowi Sprawiedliwości, nie później niż do końca kwietnia każdego roku. Proponowana zmiana ma odebrać zgromadzeniom sędziowskim prawo do wyrażania opinii w tej kwestii, co stanowi ewidentny zamach na ich kompetencje. Staje się zgromadzenie niemym audytorium, które może jedynie wysłuchać informacji rocznej przedstawionej przez prezesa sądu apelacyjnego. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że prezesów powołuje Minister Sprawiedliwości. Zatem sędziowie będą bez prawa opiniowania informacji rocznej jedynie jej wysłuchiwać, a więc pozbawieni będą możliwości formułowania w tej kwestii swojego stanowiska. Pozostawia się im jedynie w formie fakultatywnej możliwość wyrażenia opinii o sprawozdaniu rocznym dyrektorów sądów apelacyjnych, o którym mowa w art. 31 a § 2 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Projektowane zmiany planuje się przenieść również na szczebel sądów okręgowych i rejonowych. Reasumując, zdaje się projektodawca, który w swoim uzasadnieniu tak bardzo chce nas przekonać o konieczności umocnienia samorządu sędziowskiego dbałością o jego reprezentatywność, czynić to kosztem opiniodawczej roli jaką samorząd ten spełniał w zakresie organizacji i ustroju sądów powszechnych. To ewidentny przykład odbierania opinii publicznej prawa do zapoznania się ze stanowiskiem sędziów na temat działalności sądów danej apelacji, na rzecz informacji przygotowywanej przez wybieranych przez Ministra Sprawiedliwości prezesów sądów apelacyjnych. Komentarz wydaje się tu zbędny.

Budzi ogromny niepokój fakt, że projektowana zmiana pozbawia zgromadzenia ogólne sędziów jeszcze jednej istotnej kompetencji. Otóż jak wynika z art. 34 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, zgromadzenie ogólne sędziów apelacji opiniuje kandydatów na stanowiska sędziów sądu apelacyjnego oraz sędziów sądów okręgowych działających na obszarze apelacji. Powyższe odpowiednio dotyczyło opiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądów  rejonowych przez zgromadzenia ogólne sędziów okręgów. Art 58 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych wskazuje „Zgromadzenie ogólne sędziów apelacji albo zgromadzenie ogólne sędziów okręgu opiniuje zgłoszonych kandydatów w drodze głosowania i przekazuje prezesowi odpowiednio sądu apelacyjnego albo sądu okręgowego wszystkie zgłoszone kandydatury, ze wskazaniem liczby uzyskanych głosów.” Tymczasem zgromadzeniom w obliczu postawy tworzących ich sędziów, korespondującej i wykonującej zwłaszcza  orzeczenie TSUE z dnia 19 listopada 2019 roku i wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 grudnia 2019 roku, w której odmawiano opiniowania kandydatów na stanowiska sędziowskie, zarzuca się dzisiaj wchodzenie w kompetencje władzy ustawodawczej i wykonawczej. W uzasadnieniu do projektu wskazano: „przedstawiciele władzy sądowniczej wkraczają w materię zastrzeżoną dla władzy ustawodawczej albo wykonawczej, wywierając działaniami naruszającymi prawo – między innymi przez nie wykonywanie ustawowych powinności przez swe ciała kolegialne – naciski w celu narzucenia kształtu i kierunku przepisów prawa, jednym z łagodniejszych przejawów, którego to procederu jest blokowanie obsady stanowisk sędziowskich przez obstrukcję procesu nominacyjnego w stadium opiniowania kandydatur.” Większość środowisk prawniczych gromadzących sędziów, prokuratorów, adwokatów czy radców prawnych od kilku lat alarmuje, że jest dokładnie odwrotnie, a wprowadzane kolejne zmiany do ustaw regulujących kwestie wymiaru sprawiedliwości z obecnie omawianą propozycją są tego najlepszym dowodem.

Co zatem pozostaje w kompetencji rozproszonych i „niemych” zgromadzeń? Otóż projektodawca zakłada, że zgromadzenie ogólne sędziów sądu apelacyjnego może dokonać wyboru delegatów do udziału w posiedzeniach kolegium sądu zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu apelacyjnego. Projektowana zmiana daje podobną kompetencję zgromadzeniom ogólnym sędziów sądów okręgowych wskazując, że może ono  dokonać wyboru delegatów do udziału w posiedzeniach kolegium sądu zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu okręgowego i sędziów sądu rejonowego oraz zgromadzeń ogólnych sędziów sądów rejonowych, którzy z kolei mogą dokonywać wyboru delegata do udziału w posiedzeniach kolegium sądu okręgowego zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu rejonowego.

2.  Ingerencja w składy kolegiów jako forma eliminacji głosu środowiska sędziowskiego w organie kolegialnym sądu.

Proponowane zmiany ustawy o ustroju sądów powszechnych nie zatrzymują się wyłącznie na samorządzie sędziowskim. Idą jeszcze dalej, ingerując w niezależność sądów. Obecnie  kolegium sądu apelacyjnego składa się z pięciu członków, wybieranych przez zebranie sędziów sądu apelacyjnego spośród sędziów tego sądu, a także z prezesa sądu apelacyjnego. Wybory odbywają się w głosowaniu tajnym, a  do ważności wyborów wymagany jest udział w głosowaniu co najmniej połowy wszystkich członków zebrania. Kadencja kolegium sądu apelacyjnego trwa trzy lata. Kolegia sądów apelacyjnych m.in. wyrażają opinię w sprawie powołania do pełnienia funkcji rzecznika prasowego albo powierzenia obowiązków rzecznika prasowego w sądzie apelacyjnym oraz w sprawie zwolnienia z pełnienia tej funkcji albo wykonywania tych obowiązków, rozpatrują wnioski wynikające z wizytacji czy ilustracji sądów, wyrażają opinię o projekcie planu finansowego, wyrażają opinię w sprawach osobowych sędziów, wypowiadają się w przypadkach zachowań sędziów naruszających zasady etyki, wyraża opinię w innych sprawach przedstawionych przez prezesa sądu apelacyjnego, Krajową Radę Sądownictwa oraz Ministra Sprawiedliwości. Adekwatnie kwestie te reguluje art. 30 § 1 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych odnośnie kolegiów sądów okręgowych, wskazując, że kolegium składa się z prezesa sądu okręgowego, najstarszego służbą wiceprezesa sądu okręgowego, przedstawicieli sądów rejonowych z obszaru właściwości sądu okręgowego, wybranych przez zebrania sędziów spośród sędziów danego sądu rejonowego, po jednym z każdego sądu rejonowego, a także po dwóch przedstawicieli sądu okręgowego wybranych przez zebranie sędziów spośród sędziów tego sądu. Odnośnie kompetencji odpowiednio uregulowano powyższą kwestię w art. 31 ustawy. 

Projektowana zmiana zakłada tymczasem, że w skład kolegium sądu apelacyjnego będą wchodzić prezes sądu apelacyjnego, dla przypomnienia powoływany przez Ministra Sprawiedliwości oraz prezesi sądów okręgowych z obszaru właściwości sądu apelacyjnego, również powoływani przez Ministra Sprawiedliwości. Zatem będzie to organ, na którego skład w oparciu o procedurę powoływania i odwoływania prezesów sądów wpływ ma wyłącznie polityk. Uzasadnienie takiego rozwiązania wydaje się być tak groteskowe, że nie sposób uznać, że tworzyła je osoba mająca kiedykolwiek do czynienia z naszym systemem prawnym. Stwierdzenie projektodawcy, że „obecny kształt osobowy kolegium sądu apelacyjnego i okręgowego złożony wyłącznie (oprócz prezesa i wiceprezesa) z osób wybranych przez zebrania sędziów w poszczególnych sądach (art. 28 §1 i art. 30 §1 usp) nie zapewnia należytego funkcjonowania tego organu zarówno pod względem merytorycznej przydatności, jak i organizacyjnym.” , a nadto „pojawiają się trudności związane z dostosowaniem terminów posiedzeń kolegium z obowiązkami służbowymi sędziów liniowych i kolizje terminów posiedzeń sądowych z posiedzeniami kolegium negatywnie wpływają na możliwość realizacji obowiązków orzeczniczych przez sędziów – członków kolegium i prawidłowe funkcjonowanie organu sądu, jakim jest kolegium” jest niedorzeczne i  nieuzasadnione. Troska o organizację i czas pracy sędziów ma tu przysłaniać realne zagrożenie, jakim jest powierzenie wielu najważniejszych kompetencji w sądach osobom powoływanym i odwoływanym przez polityków. Twierdzenie projektodawcy, że „opinie formułowane przez kolegium nie zawsze są poparte realną orientacją co do bieżącej sytuacji sądu, który reprezentują jako całości” jest wskazaniem, że to nie reprezentujący poszczególne szczeble sądów sędziowie pracujący w nich na co dzień znają problemy związane z ich pracą ale właśnie prezesi powoływani przez element polityczny. Dla projektodawcy konieczne jest odejście od samorządowej koncepcji kolegiów „ na rzecz kolegium stanowiącego realne forum do omawiania współpracy –w zakresie zarządzania -sądu okręgowego lub apelacyjnego sądami podległymi”. Pojawia się tu istotne pytanie, czy taką realną współpracę ma zapewnić odcięcie od kolegiów sędziów wybieranych przez własne środowisko w dotychczasowej proporcji w stosunku do liczby prezesów? Mocno trzeba zagłuszać wewnętrzny dysonans, kiedy pisze się rzeczy tak skrajnie nie dające się pogodzić z tym, co od 1989 roku osiągnęło polskie sądownictwo, budując ideę niezawisłości i niezależności, zwłaszcza od polityków. Bez znaczenia jest to, czy będą to politycy określający się mianem władzy wykonawczej, czy ustawodawczej. Upolitycznienie kolegiów stanowi kolejny krok do utraty tego, dzięki czemu Polska znajduje się dzisiaj w rodzinie jaką jest Unia Europejska.

Pozbawia się zatem zgromadzenia ogólne sędziów w dotychczasowym ich kształcie kompetencji do opiniowania kandydatów na sędziów i przyznaje ją kolegiom, przy czym ich skład budują prezesi powoływani przez polityków. Art. 58 § 2 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych stanowi wprost, że zgromadzenie ogólne sędziów apelacji albo zgromadzenie ogólne sędziów okręgu opiniuje zgłoszonych kandydatów w drodze głosowania i przekazuje prezesowi odpowiednio sądu apelacyjnego albo sądu okręgowego wszystkie zgłoszone kandydatury, ze wskazaniem liczby uzyskanych głosów. W proponowanej zmianie kompetencję w przedmiocie opinii o kandydatach na sędziów przejmuje kolegium, a przepis art. 58 § 2 zostaje w dotychczasowym brzmieniu uchylony. Według uzasadnienia projektodawcy: „najważniejszym zadaniem kolegium jest zapewnienie prezesowi sądu merytorycznej opinii w zakresie podziału czynności między sędziów, asesorów sądowych i referendarzy sądowych dla zapewnienia najbardziej efektywnego wykorzystania zasobu kadrowego w sądach w celu realizacji zadań sądów z zakresu wymiaru sprawiedliwości i ochrony prawnej”. Czy w istocie rzeczy wynika z tego, że prezes sądu ma sobie zapewnić merytoryczne wsparcie przez organ w postaci kolegium, który sam tworzy? Oczywiście proponowane zmiany w zakresie opiniowania na stanowiska sędziów przewidują, że w posiedzeniach kolegiów adekwatnie do szczebla mogą (forma fakultatywna) brać udział delegaci zgromadzeń ogólnych sędziów, tym niemniej jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie będzie to miarodajny sposób opiniowania. Mało tego – delegaci, nie zaś całe zgromadzenia, a to niebywała różnica. Język poprawnej legislacji pozostawia w niniejszym projekcie wiele do życzenia, a obawy budzi zwłaszcza niezrozumiała koncepcja fakultatywności kompetencji do wyrażania opinii przez delegatów zgromadzeń na temat kandydatów na stanowiska sędziowskie oraz ich proporcja w stosunku do prezesów tworzących kolegium na stałe. Czyżby projektodawca, kierując się wyłącznie politycznymi przesłankami przewidywał, że polscy sędziowie nie będą chcieli brać udziału w opisywanej wyżej procedurze opiniowania sędziów z uwagi na wskazania wyroku TSUE i uznał, że wygodniejsze będzie wprowadzenie rozwiązania przewidującego taką sytuację? Przekonuje o tym dalsza część proponowanych regulacji. Zmiana w art. 28 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych wskazuje wprost, że w posiedzeniach kolegium zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu apelacyjnego mogą uczestniczyć z prawem udziału w głosowaniu wyłącznie w tych sprawach, delegaci zgromadzenia ogólnego sędziów sądu apelacyjnego. Adekwatnie brzmi proponowana zmiana z art. 30 wspomnianej ustawy stanowiąc, że w posiedzeniach kolegium zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu okręgowego mogą uczestniczyć, z prawem udziału w głosowaniu wyłącznie w tych sprawach, delegaci zgromadzenia ogólnego sędziów sądu okręgowego, natomiast w posiedzeniach kolegium zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów sądu rejonowego mogą uczestniczyć, z prawem udziału w głosowaniu wyłącznie w tych sprawach, delegaci zgromadzeń ogólnych sądów rejonowych z okręgu sądowego. Ustawodawca jest jednak w swej koncepcji niekonsekwentny, co czyni projekt omawianej ustawy wręcz niezrozumiałym i dwuznacznym. Błędna formuła legislacyjna projektu skłania do krytyki warsztatu projektodawcy i nieuchronnie zmusza do postawienia zapytania, czy po jego przygotowaniu doszło do całościowego odczytania i zapoznania się z treścią tego wadliwego tekstu.  Niekonsekwencja projektodawcy jest tu szczególnie rażąca. Fakultatywna forma opiniowania kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie rodzi zagrożenie, że w przypadku, gdy samorządy sędziowskie nadal będą działały w oparciu o wyrok TSUE i nie będą chciały uczestniczyć w opiniowaniu, faktycznie decyzje podejmować będą same kolegia, czyli prezesi powoływani i odwoływani przez ministra sprawiedliwości. Taki jest zapewne zamysł projektodawcy, nie zaś troska o reprezentatywność samorządu i organów kolegialnych sądów, a także realną konieczność usprawnienia zarządzania sądami. Służyć ma temu również proponowana zmiana poprzez art. 9 c ustawy o ustroju sądów powszechnych, który zastrzega, że ilekroć przepis ustawy przewiduje zasięgnięcie opinii kolegium albo zgromadzenia ogólnego bez wskazania terminu, w razie niewyrażenia opinii w dniu, na które zostało zwołane posiedzenie w celu jej wydania, uważa się, że opinia jest pozytywna. Domniemanie zgody, ma więc być wyrazem sędziowskiej akceptacji tego czego w gruncie rzeczy oczekują od nich przełożeniu powoływani przez polityków. 

3. Dyskusja organów kolegialnych sądów na temat ustaw dotyczących funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości sprawą polityczną, czy społeczną i prawną?

Wobec tak wielu zmian, które czynią sądownictwo w Polsce mocno uzależnionym od woli polityków jedna z propozycji nowelizacji ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych budzi szczególną krytykę autorytetów i środowisk prawniczych. Jest to propozycja art. 9 d projektu omawianej ustawy, zgodnie z którą przedmiotem obrad kolegium i samorządu sędziowskiego nie mogą być sprawy polityczne, w szczególności zakazane jest podejmowanie uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów, a także krytykę podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. Nie definiuje jednak projektodawca co należy uznać za sprawę polityczną. Nie wskazuje, czym jest owa „wrogość wobec innych władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów”. Próżno również szukać ustawowego wskazania, czym jest krytyka podstawowych zasad ustroju naszego państwa,  nie wypominając już o samym sformułowaniu „podstawowych”. Czyżby zdaniem projektodawcy ustrój ten opierał się na podstawowych i nie mających podstawowego charakteru zasadach? Tak nieprecyzyjny język, nacechowany wręcz prostą nowomową polityków, ma zatem wyznaczać ustawowe granice tego, co sędziowie polscy mogą czynić przedmiotem obrad samorządu, który tworzą, czy też kolegium jako organu, w którym zasiadają. Kiedy zatem zaciera się granica między tym, co projektodawca nazywa „sprawą polityczną”, a tym co stanowi fundament polskiego państwa prawa, czyli prawa do wolności myśli, słowa i poglądów zwłaszcza na tematy prawne i społecznie najważniejsze? Czy sam fakt oceny rozwiązania prawnego stanowić będzie głos polityczny? Zapewne nie, jeśli sędzia będzie chwalił rozwiązanie legislacyjne proponowane przez polityków. Jeśli jednak dojdzie do jego krytyki, będzie to głos polityczny, a tym samym niedopuszczalny. Możliwość wypowiadania się w sprawach ważnych dla społeczeństwa, w tym o sytuacji legislacyjnej i prawnej dotyczącej wymiaru sprawiedliwości jest nie tylko prawem ale przede wszystkim obowiązkiem sędziów. Fakt, że kontrargumenty przedstawiają politycy związani z władzą wykonawczą i ustawodawczą, nie predestynuje do automatycznego przyjęcia, że rozprawia się o sprawach politycznych. Takie sformułowanie w proponowanej zmianie ustawy Prawo o ustroju sadów powszechnych jest niedorzeczne, bowiem ma kompletnie nieostre kryteria. Brak precyzji powoduje zagrożenie formułowania ocen dowolnych i wyłącznie dyktowanych poleceniami polityków. Zamiar powstrzymania głosu sędziów w sprawach społecznych i prawnych spełznie na niczym, bowiem twórcę tego projektu przerosła jego własna motywacja polityczna w zderzeniu z merytorycznymi argumentami i w pełni zgodnymi z prawem reakcjami polskich sędziów. Histeryczna treść tej zmiany, jej nielegislacyjny język nacechowany politycznymi frazesami jest tylko dowodem na to, że w najśmielszych przewidywaniach projektodawca nie przewidział takiej postawy niezawisłych i niezależnych sędziów, jaką prezentują oni obecnie. Nie zmieni tego fakt wprowadzenia błyskawicznie tak zawstydzającego pod każdym względem zarówno merytorycznym, jak i legislacyjnym projektu ustawy. 

4. Kim jest zatem sędzia?

Projektowana zmiana art. 55 § 1 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych przywołuje zastanawiającą myśl o zasadności tej propozycji. Otóż dotychczasowa jego treść stanowi, iż sędziów sądów powszechnych do pełnienia urzędu na stanowisku sędziowskim powołuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, w terminie miesiąca od dnia przesłania tego wniosku. Tymczasem projektodawca uważając zapewne, iż w świetle orzeczenia TSUE nie jest to już takie oczywiste, proponuje zmianę tego przepisu na „sędzią sądu powszechnego jest osoba powołana na to stanowisko przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, która złożyła ślubowanie wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.”  Zapoznając się z uzasadnieniem tej zmiany nie sposób oprzeć się wrażeniu, że projektodawca usilnie próbuje nas jako społeczeństwo przekonać o czymś, co sami doskonale wiemy i czego nikt nie kwestionuje. Całe uzasadnienie w tej materii skupia się na kluczeniu wokół tego, że to prezydent ma wyłączne prawo do powołania sędziów. Grzmi projektodawca, że jest to konstytucyjne uprawnienie prezydenta. Problem w tym, że nikt tego nie kwestionuje. Takie argumenty przypominają raczej sytuację wyważania otwartych już drzwi. Retoryka uzasadnienia próbuje wywołać u adresata poczucie, że ktoś chciałby prezydenta pozbawić tej kompetencji, co jest tak samo śmieszne jak i niedorzeczne. Powołuje się zatem projektodawca na art. 179 Konstytucji RP i przypomina, że sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony. Problem w tym, że znany jest art. 179 Konstytucji i nikt nie zamierza odbierać reprezentantowi władzy wykonawczej jego konstytucyjnych uprawnień. Skąd zatem tak nerwowe podejście do procedury powoływania sędziów ze strony projektodawcy? Po co zmiana art. 55 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych eliminująca zapis o KRS? Czyżby jakaś głębsza refleksja, o co raczej trudno tu podejrzewać władzę ustawodawczą i wykonawczą? Sędzią jest osoba powołana na to stanowisko przez Prezydenta w rzeczy samej i jest to „oczywista oczywistość”, jednak eliminacja z treści art. 55 ustawy o ustroju sądów powszechnych zapisu o KRS nie zmieni faktu jej udziału w całej procedurze. Wydaje się zatem projektodawcy, że akt powołania przez prezydenta sędziego, w którego powołaniu brał udział organ niekonstytucyjny, a którego byt kwestionowany jest w oparciu o obowiązujący porządek prawny, uczyni to powołanie niewzruszalnym, zgodnym z Konstytucją i prawem europejskim. Zabieg czysto redakcyjny ma być rozwiązaniem dualizmu wywołanego przez bałagan legislacyjny skutkujący powołaniem wielu sędziów w oparciu o procedurę dotkniętą wadą, o której mówi wyrok TSUE. Taka zmiana zapisu w ustawie nie odczaruje rzeczywistości i nie nada takim powołaniom rangi, której domaga się projektodawca i to bynajmniej nie dlatego, że ktokolwiek neguje prawo prezydenta do powoływania sędziów.  Inną kwestią jest bowiem nie to do czego prezydent ma prawo, tylko w jaki sposób z tego korzysta. Ramy niniejszego opracowania nie pozwalają na rozwijanie myśli z tym związanej, tym niemniej w kontekście proponowanej nowelizacji pojawia się pytanie: po co zmieniać redakcję przepisu poprzez eliminację zapisu o KRS? Czyżby w jej legalność nie wierzył sam projektodawca? 

5. Ingerencja w prawa oraz swobody obywatelskie, czyli sędzia i prokurator nie mogą korzystać ze swobód obywatelskich.

Skojarzenia z głębokim okresem PRL budzi proponowana zmiana ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych w art. 88. Na sędziego nakłada się bowiem obowiązek złożenia pisemnego oświadczenia o członkostwie w zrzeszeniu, w tym w stowarzyszeniu z obowiązkiem wskazania nazwy i siedziby zrzeszenia, pełnionych funkcji oraz okresu członkostwa, funkcji pełnionej w organie fundacji nieprowadzącej działalności gospodarczej, ze wskazaniem nazwy i siedziby fundacji oraz okresu pełnienia funkcji, członkostwie w partii politycznej przed powołaniem na stanowisko sędziego, a także w okresie sprawowania urzędu przed dniem 29 grudnia 1989 r.  ze wskazaniem nazwy partii, pełnionych funkcji oraz okresu członkostwa, nadto prowadzeniu portalu, strony internetowej lub aktywności na internetowych portalach umożliwiających założenie konta użytkownika, w tym anonimowo lub pod pseudonimem, jeżeli portal, strona lub aktywność dotyczą spraw publicznych ze wskazaniem nazw portali, stron lub sieci, oraz nazw i pseudonimów, pod którymi sędzia występuje.  Obowiązek ten nie dotyczy portali i stron internetowych oraz kont na portalach internetowych, które sędzia założył przed powstaniem obowiązku złożenia oświadczenia, o ile z nich nie korzysta. Oświadczenie te sędziowie będą mieli obowiązek składać prezesowi właściwego sądu apelacyjnego, a prezesi sądów apelacyjnych – Ministrowi Sprawiedliwości. W zamyśle projektodawcy mają być one jawne i podlegać udostępnieniu w Biuletynie Informacji Publicznej. Proponowaną zmianę planuje się również wprowadzić w analogicznym brzmieniu do ustawy Prawo o prokuraturze dodając odpowiednio sformułowany art. 103a. Zatem politycy bardzo chcą wiedzieć o tym, co robi środowisko sędziowskie i prokuratorskie poza wykonywaniem swoich funkcji, czyli w życiu prywatnym. Brak przepisów wskazujących, w jaki sposób będą chronione przekazywane przez sędziów i prokuratorów dane. Ich upublicznienie będzie narażało sędziów i prokuratorów na różnego rodzaju działania osób trzecich, które mogą być dla nich zagrożeniem od cybernetycznego po fizyczne. Trudno wobec projektodawcy, który po prostu zmierza do inwigilowania działalności sędziów i prokuratorów w życiu prywatnym jako obywateli tego państwa używać argumentów o niezgodności takich rozwiązań z Konstytucją, skoro w „blokach startowych” są już ludzie powołani przez prezydenta do orzekania w sądzie konstytucyjnym o zgodności z ustawą zasadniczą wszystkiego, co zostanie w tej kadencji uchwalone. Tym niemniej pamiętać trzeba, że wiele kwestii, informacji i danych, których ujawnienia projektodawca żąda od sędziów i prokuratorów regulują ustawy, których jeszcze nie zmienił, a sądząc po poziomie legislacyjnym proponowanych rozwiązań nawet nie wie, że takowe również należałoby zmienić. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, a taka próba inwigilacji w sferę życia prywatnego funkcjonariuszy publicznych nie pozostanie bez odzewu. Na koniec już tylko można retorycznie zapytać o portal internetowy. Pojęcie portalu, którego projektodawca nie definiuje, skłania do wniosku, że nie bardzo chyba sam je rozumiał i rodzi pytanie, czy aby o to mu chodziło? Zdecydowanie jednak w tak ekspresowym czasie przygotowana propozycja zmian musi razić błędami i bardzo mało wyspecjalizowanym, żeby nie powiedzieć potocznym językiem, który w gruncie rzeczy wobec braku jasnej wykładni sprawi więcej problemów projektodawcom i ich zleceniodawcom, niż adresatom. 

6. Dyscyplina jako narzędzie dialogu?

Wraz z ocenianiem każdego kolejnego projektowanego rozwiązania narasta swego rodzaju wewnętrzne przekonanie, że jest ono bardziej bezprawne i niezgodne z Konstytucją od poprzedniego. Nie ma słów, aby wyrazić złość na przekreślanie tego, czym stał się polski wymiar sprawiedliwości po 1989 roku. Ze wszystkimi jego niekwestionowanymi wadami opierał się on na zasadzie bezwzględnej eliminacji polityki z działalności orzeczniczej sądów. Dzięki realnie wprowadzonej w życie zasadzie niezawisłości i niezależności sędziów zbudowaliśmy autorytet władzy sądowniczej, który predestynował do uznania, że Polska jako kraj praworządny zasługuje na należne jej miejsce wśród państw Unii Europejskiej. Zaniedbano jednak przekazywanie wiedzy o tym osiągnięciu młodym pokoleniom. Pokoleniom, które przychodząc na świat w Polsce po 1989 roku wyrastały w poczuciu, że demokratyczne państwo prawa to sprawa dana raz na zawsze, bo niczym niezagrożona. Być może tak łatwo jest dzisiaj w świecie polityki mówić, że to wymiar sprawiedliwości jest reliktem poprzedniego systemu, który należy zniszczyć w obecnym kształcie. Ustawodawca tworzy ku temu nieustannie od 2015 roku stosowne narzędzia, dokonując zmian w ustawach dotyczących ustroju sądów i prokuratury. W odpowiedzi na respektowanie przez sędziów orzeczenia TSUE i wyroku SN z 5 grudnia 2019 roku proponują przedstawiciele władzy ustawodawczej nowy katalog przewinień służbowych sędziego. Otóż sędziowie mają według proponowanej zmiany odpowiadać dyscyplinarnie za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa, w tym odmowę stosowania przepisu ustawy, jeżeli jego niezgodności z Konstytucją lub umową międzynarodową ratyfikowaną za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawienie nie stwierdził Trybunał Konstytucyjny, działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego lub skuteczność jego powołania, działania o charakterze politycznym, czy uchybienie godności urzędu. Rozwiązania te odnoszą się również do prokuratorów. Za odmowę stawiennictwa przed rzecznikiem dyscyplinarnym grozić ma  grzywna do 3000 złotych. To oczywiście rozwiązanie, które ma uskutecznić działanie rzeczników dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy kwestionują ich moralną legitymację do sprawowania powierzonych im urzędów. Nie rozwodząc się nad poziomem legislacji, brakiem prawniczego kunsztu i precyzji języka w omawianym przepisie stwierdzić należy, że tak nieostre, ocenne i niejednoznaczne kryteria odpowiedzialności dyscyplinarnej są wyłącznie narzędziem walki politycznej. Stopień absurdalności proponowanych rozwiązań jest tak niedorzeczny, że z trudem przychodzi budowanie kontrargumentów z nadzieją, że projektodawca je zrozumie. Trudno tu o dialog, jeśli przeciwko sędziom i prokuratorom wysuwa się instrumenty służące do ich dyscyplinarnego karania w oparciu o niejasne kryteria. Wskazać w tym miejscu również należy, że projektodawca przewiduje za przewinienia dyscyplinarne w postaci działania lub zaniechania mogącego uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego lub skuteczność jego powołania oraz za działania o charakterze politycznym kary w postaci przeniesienia na inne miejsce służbowe, a nawet złożenie sędziego z urzędu. Jeśli projekt ten wejdzie w życie, będzie dotyczył wszystkich sędziów i prokuratorów, a ku przestrodze wskazać należy, że przyszłość jest nieubłaganie przewrotna i uzależniona od głosu społeczeństwa, którego przychylności nie da się zagwarantować na wieczność. 

Reasumując, choć pojęcie Konstytucja odmieniane jest dzisiaj przez wszystkie przypadki przez reprezentantów władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej w przekonaniu, że o to właśnie oni postępują zgodnie z ustawą zasadniczą, nie sprawi nikomu trudności racjonalna ocena treści proponowanych rozwiązań pod kątem ich zgodności z poszanowaniem praw oraz wolności człowieka i obywatela, gwarantowanych nie tylko zwykłymi ustawami i ustawą zasadniczą ale  również umowami międzynarodowymi. W proponowanym brzmieniu projekt ustawy jest nie tylko niespójny wewnętrznie, pozbawiony poprawnego języka prawidłowo sporządzonego aktu normatywnego, niejasny interpretacyjnie ale przede wszystkim narusza obowiązujący od 1989 roku porządek prawny i ustrój naszego państwa. Każda osoba niezależnie od tego, czy wspomaga te działania na gruncie swojej aktywności w organach władzy wykonawczej, ustawodawczej czy sądowniczej powinna mieć tego świadomość. Upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości to zagrożenie, które staje się już faktem. Takie propozycje legislacyjne wprost o tym świadczą i nie pozostawiają złudzeń, że tylko wzajemna solidarność środowisk prawniczych pozwoli na skuteczne uświadamianie społeczeństwu, czym jest zamach na niezawisłość i niezależność wymiaru sprawiedliwości. Pamiętając o tym, że Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz, wskazać należy, że obywatelska przyzwoitość nakazuje dzisiaj tej niezależności strzec.  

7.  Wybór I Prezesa Sądu Najwyższego pod pełną kontrolą.

Mając na uwadze zmiany wprowadzone w pkt 2 projektu ustawy (druk 69) a dotyczących ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2019 r. poz. 825) należy stwierdzić, iż w swej istocie zmierzają one do stworzenia takich uwarunkowań, które pozwolą na wybór I Prezesa Sądu Najwyższego, który będzie w możliwie największym stopniu kandydatem aprobowanym, a nawet namaszczonym przez władzę wykonawczą. 

Temu celowi ma służyć między innymi umożliwienie każdemu sędziemu Sądu Najwyższego zgłoszenia kandydata na to stanowisko ( art. 13 § 1.), co oczywiście ma zapewnić możliwość wskazania słusznego kandydata. Jednak zmiany w swej istocie mają wymiar zdecydowanie większy. Szczególnie niebezpieczne w tym zakresie jest także zmniejszenie qourum zgromadzenia ogólnego uprawniającego do wyboru I Prezesa do 32 sędziów, co jak się wydaje ma pozwolić na dokonanie wyboru kandydata przez osoby, które zostały powołane na stanowisko Sędziego Sądu Najwyższego przez osoby powołane po 8 grudnia 2017 roku przy udziale nieprawidłowo powołanej Krajowej Rady Sądownictwa. Oczywiście jest to to ostateczny krok, który winien być poprzedzony posiedzeniami wyborczymi w zdecydowanie większym składzie osobowym (odpowiednio co najmniej 84 oraz 75 sędziów), niemniej jednak w ostatecznym rozrachunku wybór będzie mógł być dokonany jedynie przy udziale nowo powołanych sędziów Sądu Najwyższego. 

Zabezpieczeniem właściwego procesu wyboru ma być także   wprowadzenie regulacji art. 13a. § 1.,która – jak się wydaje – stanowi odpowiedź na pojawiające się przypuszczenie, iż aktualny skład, a przede wszystkim osoby mające przewodniczyć Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów Sądu Najwyższego nie będą skłonne zwołać tego zgromadzenia wyborczego.

Z tego też względu przyznano Prezydentowi RP prawo do powierzenia wykonywania obowiązków Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wskazanemu sędziemu Sądu Najwyższego z nałożeniem na niego obowiązku zwołania  Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, któremu będzie przewodniczył. 

W tym aspekcie szczególnie kontrowersyjne jest zmniejszenie quorum do wyboru kandydata do liczby ¼ członków Zgromadzenia Ogólnego, co ewidentnie obniża rangę oraz reprezentatywność wyboru. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, iż intencją zmian jest właśnie doprowadzenie do wyboru osoby aprobowanej przez władzę polityczną, a nie dbałość o określone standardy oraz demokratyczność wyboru.

8. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych gwarantem właściwej oceny stosunku służbowym sędziego,

Kolejnym istotnym zapisem mającym niwelować skutki wdrażania wyroku TSUE z dnia 19 listopada 2019 roku są projektowane zmiany w art. 26 ustawy o Sadzie Najwyższym dotyczące one zwiększenia kompetencji nowoutworzonej Izby Sądu Najwyższego – Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych o rozpoznawanie wniosków lub oświadczeń dotyczących wyłączenia sędziego albo o oznaczenie sądu, przed którym ma toczyć się postępowanie, obejmujących zarzut braku niezależności sądu lub braku niezawisłości sędziego.

W uzasadnieniu projektu nie wskazano jakie uzasadnienie ma tego rodzaju zmiana, albowiem ograniczono się do bardzo lakonicznego stwierdzenia, że: „w przypadku procesowego kwestionowania statusu sędziego i jego uprawnienia sprawowania wymiaru sprawiedliwości projekt przewiduje – dla Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego kompetencje do rozstrzygania spraw tego rodzaju”.

Jak się wydaje, zamiarem projektodawcy jest dążenie do przeniesienia ciężaru rozstrzygania pojawiających się już wniosków o wyłączenie sędziego powołanego w ramach procedury prowadzonej przez KRS do Izby, której skład został ukształtowany również w efekcie działania tego organu. W zamiarze projektodawcy sędziowie tej Izby uznając zasadność wniosków musieliby podważać własny stosunek służbowy, co może dawać gwarancję odrzucania tego rodzaju wniosków. Należy wszakże stwierdzić, iż w aspekcie funkcjonalnym rozwiązanie to rodzi pewne niebezpieczeństwa.

Trzeba bowiem wziąć pod uwagę możliwą liczbę wniosków, które mogą pojawiać się w dziesiątkach tysięcy spraw prowadzonych przez sądownictwo powszechne, co przy aktualnym składzie Izby (20 sędziów) może powodować ponadnormatywne obciążenie, wpływać na długotrwałość  postępowania, co akurat również może być oczekiwane przez strony szczególnie w sprawach gospodarczych. 

Warto także zwrócić uwagę, które wnioski mogą także łączyć się z innymi zarzutami, jakie winny być rozpoznane w trybie określonych przepisów o wyłączeniu sędziego, a tych kompetencji Izba nie posiada. Oceniające to na gruncie przepisów Kodeksu postępowania karnego trzeba pamiętać, iż  o wyłączeniu sędziego zgodnie z art. 42 § 4 kodeksu postępowania karnego orzeka sąd, przed którym toczy się postępowanie, a w razie niemożności utworzenia takiego składu sądu, w kwestii wyłączenia orzeka sąd wyższego rzędu. W tym aspekcie właściwość funkcjonalna Sądu Najwyższego w bardzo ograniczonym zakresie będzie skutkować niewątpliwie wydłużeniem czasu trwania postępowań. Co więcej, projektowane zapisy są bardzo niejednoznaczne i mogą wprowadzać wątpliwości interpretacyjne. 

Z jednej bowiem strony do kompetencji Sądu Najwyższego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych należy rozpoznawanie wniosków oraz oświadczeń (nie wyjaśniono jakiego rodzaju maja to być oświadczenia, czy np. oświadczenia strony, czy też sędziego), po czym w zdaniu drugim art. 26 § 2 wskazuje się, że sąd przekazuje jedynie wnioski, a pominięto już oświadczenia. Z kolei w § 3 statuuje się rozwiązanie, iż wniosek pozostawia się bez rozpoznania jeżeli obejmuje ustalenie oraz ocenę zgodności z prawem powołania sędziego lub jego umocowania do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości. Znowuż pomija się kwestie oświadczenia, a co więcej kwestię pozostawienia bez rozpoznania wniosku w sytuacji jasno i precyzyjnie określonej przeniesiono na najwyższy poziom sądownictwa powszechnego. Z punktu widzenia zasad ekonomiki postępowania trudno to rozwiązanie zaakceptować. 

Nie wskazano, jakie jest faktyczne uzasadnienie i celowość przekazywania tego rodzaju wniosków do Sądu Najwyższego, skoro jest to wniosek złożony w trybie odpowiednich przepisów proceduralnych (m.in. art. 41 §1 kpk). 

Powyższe rozwiązania zostały także przeniesione na grunt działalności orzeczniczej Sądu Najwyższego, o czym przekonują regulacje art. 82 § 2-4 projektu. Do kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przeniesiono bowiem wszystkie sprawy rozpoznawane na tym szczeblu, w której występuje zagadnienie prawne dotyczące niezawisłości sędziego lub niezależności sądu. Tym samym wprowadzono nadrzędność w tym przypadku jednej Izby ograniczając w tym aspekcie samodzielność orzeczniczą innych izb. Istotne w tym przypadku jest także to, że sprawy te będą musiały być rozpoznawane w składzie całej izby, co akurat biorąc pod uwagę ich wymiar nie wydaje się być uzasadnione. Powyższe jest jednakowoż potwierdzeniem stawianej tezy o niskim poziomie legislacyjnym projektu. Ma to znaczenie chociażby przy zestawieniu wskazanych powyżej norm z § 4 art. 82 projektu statuującym generalną zasadę, że niedopuszczalne jest ustalanie lub ocena przez Sąd Najwyższy ani inny organ władzy zgodności z prawem powołania sędziego ani wynikającego z tego powołania uprawnienia do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości.

9. Prokurator także z ograniczeniami.

Podobnie jak w przypadku sędziów, prokuratorzy także zostali dotknięci represyjnymi przepisami projektu, który w punkcie 6 wprowadza  zmiany do ustawy z dnia 28 stycznia 2016 roku Prawo o prokuraturze, tożsame z tymi, które dotyczyły sędziów. Przypomnieć trzeba, że są to już kolejne zmiany w tym akcie prawnym, który przez jego autorów nazywany był prawem XXI wieku. Jak się wydaje entuzjazm był nieuzasadniony, a życie pokazało, iż ów akt jest jedynie mierną próba podporządkowania prokuratury władzy wykonawczej, który w chwili obecnej wymaga dodatkowego wzmocnienia o kolejne przepisy represyjne. Nie sposób uznać, iż przepisy te są w znacznej mierze ukierunkowane na zwalczanie niezależnych prokuratorów skupionych w Stowarzyszeniu Lex Super Omnia.

Oczywiście nie budzi wątpliwości, iż są one sprzeczne z Konstytucją RP i było to już podkreślane w wielu wypowiedziach i stanowiskach merytorycznych. Trzeba zatem wspomnieć, że nowe przepisy obejmują nałożenie na prokuratorów nowych obowiązków, jak i zmiany w zakresie odnoszącym się do odpowiedzialności dyscyplinarnej, jak miało to miejsce w przypadku sędziów. 

Proponowany przepis art. 103a  nakłada na prokuratora obowiązek złożenia pisemnej informacji o:

–  przynależności do Stowarzyszenia, 

–  działalności w fundacjach i pełnionej tam funkcji,

–  członkostwa w partii politycznej z uwzględnieniem także działalności przed dniem 29 grudnia 1989 roku wraz ze wskazaniem funkcji oraz okresu członkostwa,

– prowadzeniu portalu, strony internetowej lub aktywności na internetowych portalach umożliwiających założenie konta użytkownika, w tym anonimowo lub pod pseudonimem, jeżeli portal, strona lub aktywność dotyczą spraw publicznych – ze wskazaniem nazw portali, stron lub sieci, oraz nazw i pseudonimów, pod którymi prokurator występuje.

Informacje te maja mieć charakter jawny i w związku z tym mają zostać opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.

Już na pierwszy rzut oka można dostrzec, iż osoby kierujące prokuraturą w szczególny sposób chcą pozyskiwać wiedzę o działalności stowarzyszeniowej prokuratorów, co w określonym kontekście może rodzić skojarzenie z działalnością jedynego prokuratorskiego Stowarzyszenia Lex Super Omnia, z którym zresztą Prokurator Generalny stosownie do art. 3 § 1 pkt 13 Prawa o prokuraturze winieni współpracować. Praktyka kilku ostatnich lat pokazała, iż takiej współpracy nie ma, zaś przynależność do stowarzyszenia z perspektywy osób zarządzających prokuraturą jest obciążająca i często kończy się decyzjami personalnymi o wymiarze degradacyjnym. Okazuje się jednak, że brak pełnej wiedzy o wszystkich członkach Stowarzyszenia stałą się na tyle dręcząca i postanowiono zastosować prosty zabieg legislacyjnej zmuszając prokuratorów pod pręgierzem odpowiedzialności dyscyplinarnej do swoistej samodenuncjacji. Nie jest to jedyne ograniczenie praw i wolności obywatelskich, albowiem dotycząc one także obowiązku informowania o aktywności w mediach społecznościowych. Można jedynie wyrazić zdziwienie, iż nie wprowadzono obowiązku przekazywania przełożonym treści wpisów, postów, czy też innych informacji przekazywanych w tych mediach. Eliminowałoby to konieczność angażowania w inwigilacje prokuratorów wiernych „dobrej zmianie”. 

Nie sposób zrozumieć uzasadnienia dla wprowadzenia tego rodzaju regulacji chyba, że weźmie się pod uwagę, iż władza polityczna, w tym także ta sterująca prokuraturą obawia się niezależnych organizacji. Trzeba jednak pamiętać, iż każdy prokurator (sędzia) jest także obywatelem, któremu przysługują wszystkie prawa i wolności opisane w Konstytucji.

Stosownie do art. 31 ust 3 Konstytucji ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Z kolei art. 51 ust 2 stwierdza, iż władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.

W realiach niniejszej regulacji nie sposób odnaleźć tych uwarunkowań i projektodawca nie podjął nawet próby merytorycznego uzasadnienia swoich intencji. Nie można bowiem uznać za taką próbę zawartego na stronie 41 zapisu, iż „stosownie do założeń o konieczności zachowania bezstronności i neutralności politycznej sędziów (odpowiednio prokuratorów), a także biorąc pod uwagę ciążący na tej grupie zawodowej zakaz podejmowania tego rodzaju aktywności, która mogłaby osłabiać zaufanie co do ich bezstronności lub przynieść ujmę godności sprawowanego urzędu, projekt wprowadza obowiązek złożenia przez prokuratora oświadczenia o określonych rodzajach aktywności publicznej.

Można zatem skonstatować, iż wynika to z braku merytorycznych argumentów, zaś sama inicjatywa legislacyjna ma jedynie charakter inwigilacyjny i ma ułatwić swoistą kontrolę nad pozazawodową działalnością prokuratorów, która w zakresie zrzeszania się jest oparta o gwarancje konstytucyjne.    

Prokuratorzy, podobnie zresztą jak sędziowie, zyskują nowe regulacje dyscyplinarne rozszerzające pojęciowy zakres deliktu dyscyplinarnego o bardzo specyficzne zachowania, które aktualnej władzy politycznej kojarzą się z nieprawomyślnymi zachowaniami. Oczywiście w pełni zachowują znaczenie uwagi przedstawione w pkt 6 niniejszego opracowania, aczkolwiek zwrócić należy uwagę na kilka kwestii związanych z charakterem pracy prokuratora.

Zgodnie z proponowaną ustawą prokuratorzy mają odpowiadać dyscyplinarnie za:

1) oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa, w tym odmowę stosowania przepisu ustawy, jeżeli jego niezgodności z Konstytucją lub umową międzynarodową ratyfikowaną za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie nie stwierdził Trybunał Konstytucyjny;

2) działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości lub prokuratury;

3) działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego prokuratora lub sędziego lub skuteczność ich powołania;

4) działania o charakterze politycznym;

5) uchybienie godności urzędu.

Abstrahując już od samego charakteru konkretnych deliktów i ich niezwykle ocennego w kontekście szeregu użytych pojęć i terminów, które staną się przedmiotem rozstrzygnięć najpierw sądów dyscyplinarnych pierwszej instancji, a na końcu wszechwładnej w kwestiach dyscypliny Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na charakter grążących kar. Otóż w przypadku popełnienia deliktów określonych w pkt 2-4 istnieje możliwość orzeczenia jednie dwóch rodzajów kar w postaci przeniesienia na inne miejsce służbowe lub wydalenia ze służby prokuratorskiej. Zatem zachowanie, które przez określone gremium uznane zostanie na polityczne (zamiast publiczne), czy tę dojdzie do zakwestionowania stosunku służbowego prokuratora to z istoty rzeczy winien on być przygotowanym na drakońską i niewspółmierną karę z wydaleniem z zawodu na czele. Oczywiście może go spotkać nadzwyczajna łaskawość i potraktowanie czynu jako przypadku mniejszej wagi i wówczas poprzestaniu w istocie rzeczy na karze finansowej. Znamienne jest wszakże to, że w przypadku przewinień dyscyplinarnych określonych w art. 137§ 1 pkt 2 i 4 projektu nie ma możliwości orzeczenia kary upomnienia lub nagany, które mogą być orzeczone za zdecydowanie bardziej szkodliwe społecznie delikty mieszczące się w pojęciu oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa, czy też naruszenia godności urzędu.

Okazuje się jednak, że projektodawcy w zdecydowanie większym stopniu zależało na doprowadzeniu do efektu mrożącego w tych sprawach, które wiążą się z ochroną praworządności, Konstytucji i demokratycznego ładu prawnego, aniżeli napiętnowania działań  przynoszących ujmę profesji. Można jedynie mieć nadzieję, iż przepisy te, o ile zostaną uchwalone, będą w przyszłości miały zastosowanie głównie do tych faktycznych zachowań prokuratorów, które mieszczą się w proponowanej konstrukcji, a obecnie z jasno określonych powodów nie są ścigane. 

Lex Super Omnia
Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex Super Omnia" to polska organizacja, skupiająca niezależnych prokuratorów. Jej celem jest promowanie wartości niezależności prokuratury oraz utrzymanie standardów etycznych w służbie sprawiedliwości. W ostatnich latach stowarzyszenie aktywnie uczestniczyło w działaniach na rzecz niezależności prokuratury w Polsce, angażując się m.in. w inicjatywy wspierające akcję pomocy sędziom.