Drogi rozwoju kariery prokuratorskiej – czyli jak zostać adwokatem, radcą prawnym lub notariuszem?
Ubiegły tydzień obfitował w zdarzenia, które nie pozostały bez echa w przestrzeni publicznej. Wszytko za sprawą delegowania prokuratorów Katarzyny Kwiatkowskiej, Katarzyny Szeskiej, Ewy Wrzosek, Jarka Onyszczuka oraz Daniela Drapały do pracy do jednostek oddalonych o kilkaset kilometrów od ich dotychczasowego miejsca pracy i zamieszkania. Z prokuratury regionalnej w Krakowie do pracy w Prokuraturze Rejonowej Kraków – Podgórze odesłano także weterana „dyscyplinujących zsyłek” prokuratora Mariusza Krasonia. Wiadomo, że oprócz członków Lex Super Omnia na podobnych delegacjach są też inni prokuratorzy.
W mediach, w sieci, na korytarzach sądów i co gorsza dla Bogdana Święczkowskiego wśród prokuratorów podniosła się temperatura dyskusji o tym, czym jest dzisiaj prokuratura jako instytucja powołana do ścigania przestępstw i stania na straży praworządności, skoro można w niej przemodelować życie prywatne i zawodowe prokuratora w ciągu niespełna 48 godzin. W sprawie tej wypowiedzieli się przedstawiciele wszystkich środowisk prawniczych oraz stowarzyszeń i organizacji pozarządowych, którym od wielu lat nie jest obojętna idea stania na straży praworządności, obrony niezawisłych sędziów i walki o niezależną od polityków prokuraturę. Wszyscy krytycznie!
Pomimo tego, że rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik bardzo starała się aby przekonać opinię publiczną, że oto delegacje te nie są wcale karą za niezależną postawę wszystkich zesłanych prokuratorów ale podyktowaną (zapewne zasadą nowoczesnego zarządzania zasobami ludzkimi) potrzebą zasilenia kadrowego mniejszych jednostek, które zdziesiątkowała pandemia wszystkim dobrze znanego wirusa, nikt racjonalnie myślący w treść oświadczenia nie uwierzył. Można nawet z pewną dozą politowania zastanawiać się, jak trudne musi być wygłaszanie tego typu oświadczeń, które są niczym innym jak dobrą miną do mocno nieuczciwej, żeby nie użyć określenia nieludzkiej gry. Problem w tym, że cała prawnicza i obywatelska Polska doskonale dzisiaj wie, jak należy zdekodować przesłanie wszystkich zapadłych decyzji o delegacjach kilkaset kilometrów od domu, podobnie jak ich powody.
Wiarygodność wspomnianego komunikatu została jednak w całej krasie obnażona z chwilą, gdy zaskoczona całą sytuacją szefowa Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu, do której z Warszawy została delegowana prokurator Katarzyna Szeska oświadczyła, że braków kadrowych w swojej jednostce nie stwierdziła, bowiem na 9 etatów wszystkie są obsadzone. Jakie musiało być zatem zdziwienie Pani Prokurator, gdy okazało się, że do w pełni zetatyzowanej jednostki przybędzie dodatkowo jeszcze jeden doświadczony śledczy z Warszawy. Zadziwia to, że spin doktorzy całego przedsięwzięcia nie zadali sobie trudu aby sprawdzić, gdzie rzeczywiście są owe braki kadrowe wysyłając rzeczniczkę Ewę Bialik przed kamery z komunikatem, którego zgodność z prawdą natychmiast zweryfikowała rzeczywistość. Pani rzecznik nie miała jednak najmniejszego problemu z tą kłopotliwą sytuacją. Nie to co prokuratorki Katarzyna Kwiatkowska, Ewa Wrzosek czy Katarzyna Szeska! Z nimi ciągle jest problem, bowiem ich samodzielne, merytoryczne, konstruktywne oraz krytyczne na temat funkcjonowania prokuratury myślenie, które co gorsza głośno i wyraźnie rzucają w eter otaczającej ich rzeczywistości, sieje zgorszenie w szeregach korpusu prokuratorskiego. Porywają się na bycie niezależnymi w iście zależnej dzisiaj od polityków prokuraturze. A to chcą wszczynać śledztwo w sprawie wyborów kopertowych zorganizowanych za niebagatelną sumę 70 mln złotych, a to biegają do mediów z raportami na temat stanu polskiej prokuratury albo co gorsza tweetują, publikują lub opowiadają w telewizji całą prawdę o reformie prokuratury i wymiaru sprawiedliwości, a ta – umówmy się – jest dla reformujących bezlitosna. Widziano je również na Marszu 1000 Tóg i pod sądami, gdzie śmiały manifestować swoją solidarność z represjonowanymi sędziami. Taki to z nimi kłopot, który postanowiono rozwiązać powołując się na braki kadrowe.
Wprowadzeniem zasad nowoczesnego zarządzania zasobami ludzkimi w dobie pandemii prokuratura krajowa uzasadniła również delegację prokuratorów Jarosława Onyszczuka z Warszawy do Lidzbarka Warmińskiego oraz Daniela Drapały z Wrocławia do Goleniowa. Trudno szukać racjonalnego uzasadnienia dla tych decyzji poza koniecznością realizacji kolejnej myśli reformatorskiej w dzisiejszej prokuraturze, a mianowicie dbałości o zachowanie zasady parytetu. Tak, skoro zatem oddelegowano trzy Panie prokuratorki reprezentujące w prokuraturze myśl „postępowo-rewolucyjno-wywrotową” to aby nie narazić się na zarzut dyskryminacji, nie pozostało prekursorom równouprawnienia w prokuraturze nic innego, jak w ramach nowoczesnego zarządzania prokuraturą wyróżnić jeszcze trzech Panów prokuratorów. Trzecim jest prokurator Mariusz Krasoń – ten sam, który całą procedurę w ramach odsieczy dla niedokadrowanych jednostek przechodził już w 2019 roku, będąc delegowanym z Krakowa do Wrocławia, przy czym po orzeczeniu sądu okazała się nieco kosztowana dla prokuratury, stąd prokurator Krasoń wrócił do pracy do Prokuratury Regionalnej w Krakowie. Dla zachowania jednak parytetu dołączył do prokuratora Jarosława Onyszczuka i Daniela Drapały, bowiem również został delegowany tym razem co prawda w granicach miejsca zamieszkania ale z Prokuratury Regionalnej do Prokuratury Rejonowej.
Zupełnym przypadkiem natomiast jest fakt, że trzech spośród sześciu wyżej wymienionych prokuratorów jest członkami zarządu stowarzyszenia Lex Super Omnia, a pozostali jego członkami. Złośliwi twierdzą, że te delegacje mają wywołać „efekt mrożący” i zdławić działalność opozycyjnego wobec ministra sprawiedliwości stowarzyszenia Lex super omnia. Jeszcze bardziej złośliwi, że to sygnał dla prokuratorów, że jeśli nie będą posłuszni, spotka ich to samo. Nie godzi się jednak słuchać i czytać takich komentarzy, bowiem delegacje te podyktowane są wyłącznie potrzebami kadrowymi w niedokadrowanych jednostkach, z których przynajmniej jak już wiemy ta w Jarosławiu ma pełne zakadrowanie ale przecież nie chodzi o szczegóły. Martwić może jedynie fakt, że specjaliści od myślenia strategicznego w prokuraturze krajowej nie dostrzegli możliwości nastąpienia skutków wręcz odwrotnych od tych, o których mówią ci złośliwi. Sądząc po reakcjach obywateli, sędziów i prokuratorów może dojść nie tyle do zdławienia niepokornych i niezależnych prokuratorów ale do zaprószenia nowych ognisk idei niezależnej prokuratury w jednostkach, do których zostali delegowani.
Społeczny wydźwięk omawianej sytuacji pokazuje, że za sprawą tych delegacji na nowo i ze znacznie większą siłą rozpoczęła się dyskusja nad niezależną od polityków prokuraturą oraz koniecznością jej autentycznej reformy. Członkowie stowarzyszenia Lex super omnia spotykają się z wyrazami sympatii i wsparcia nie tylko ze strony obywateli ale również sędziów, adwokatów, radców prawnych, a nawet niektórych prokuratorów, którzy zaczynają po kilku latach letargu dostrzegać co się wokół nich dzieje. Sądząc zatem po tych reakcjach był to skutek wręcz odwrotny od zamierzonego, tzn. tego, o którym mówią złośliwi rzecz jasna. Biorąc pod uwagę jak trudne i przykre jest rozstanie z bliskimi, a czego niewątpliwie doświadczają dzisiaj Katarzyna Kwiatkowska, Katarzyna Szeska, Ewa Wrzosek, Daniel Drapała oraz Jarosław Onyszczuk, a także inni delegowani w podobnym stylu prokuratorzy decyzją swoich przełożonych i prokuratora krajowego, takie nieoczekiwane wsparcie buduje przekonanie o tym, że jak mawiał profesor Władysław Bartoszewski „warto być przyzwoitym, choć to się czasem nie opłaca”.
Przyzwoitym w oczach prokuratorów chciał być w tej sytuacji również przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP Jacek Skała, który zapewnił o krytycznej ocenie przez związek delegacji członków LSO, przy czym nie omieszkał dodać, że jego zdaniem co prawda delegowani stali się obrońcami prokuratorów, kiedy sami stracili stanowiska to jednak jeśli zwrócą się do związku o pomoc to związek nie odmówi. Zrozumiały pozostaje fakt, że Pan Jacek Skała wobec topniejących szeregów kierowanego przez siebie związku usiłuje szukać nowych, jednak jego marzenie, że zdobędzie ich wśród członków i sympatyków Lex super omnia musi jednak przyporządkować do tych niespełnionych. Intencje człowieka, który siedzi po lewicy prokuratora krajowego i usiłuje się w tej trudnej dla naszych koleżanek i kolegów sytuacji silić na reakcję są dla nas jasne i czytelne. Swoją drogą oświadczenie Pana Skały musiało być dla niego niezwykle trudną sytuacją! Jak bowiem zachować pozory niezależnego od pracodawcy (prokuratora krajowego) przewodniczącego związku zawodowego prokuratorów, który powinien jako pierwszy zareagować krytycznie na tego typu sytuację ale jednocześnie i co najważniejsze nie urazić prokuratora krajowego, któremu zawdzięcza spektakularny i błyskawiczny awans? A przecież każdy kto zna prokuratora krajowego wie, że jak się go już urazi to nie ma zlituj! Tak przekonanie, że była to sytuacja nie do pozazdroszczenia jest chyba oczywiste. Jednak treść oświadczenia nie pozostawia wątpliwości, że wyszedł z niej cały i zdrowy, bowiem treść oświadczenia można skwitować krótkim „nie chcę, ale muszę”. Intencje przewodniczącego są niezwykle czytelne i nie pozostawiają wątpliwości, że są zwyczajnie nieszczere. Do wniosku takiego skłania również to w jaki sposób Jacek Skała zaproponował pomoc w imieniu związku. Jeśli ktoś naprawdę i szczerze chce pomóc drugiemu człowiekowi, nie czeka aż ten o to sam poprosi, tylko po prostu działa. Zastanawia fakt, czy na tak miałką i nie pozostawiającą wątpliwości co do nieszczerych intencji formę przekazu wyrazów solidarności związku zawodowego godzą się prokuratorzy, którzy są jeszcze jego członkami? Ze zrozumieniem jednak należy podejść do dramatycznego położenia Jacka Skały, który w tej niefortunnej dla siebie jako przewodniczącego związku zawodowego prokuratorów sytuacji zachował się w sposób jaki nikogo z nas prokuratorów już nie dziwi. Dziękując natomiast za jego bądź co bądź udawaną ale jednak troskę o delegowanych prokuratorów rekomendować należy jednak, aby zajął się ważkim problemem braku szczepionek dla pracowników sekretariatów oraz asystentów.
Tydzień wypowiedzi na temat sytuacji w prokuraturze oraz delegacji prokuratorów z Lex Super Omnia zamknął swoim komentarzem Pan Andrzej Duda – Prezydent RP. Udzielony dla telewizji TVN wywiad nie pozostawia wątpliwości co do tego, że próżno szukać zrozumienia – dla wypowiedzi i jego stanowiska w sprawie sytuacji delegowanych prokuratorów. Przykro było słuchać wypowiedzi bądź co bądź prawnika na temat zasady hierarchicznego podporządkowania w prokuraturze w kontekście polecenia nakazującego spakowanie całego dorobku życia w ciągu niespełna 48 godzin, pozostawienie rodzin (dzieci oraz seniorów) i udanie się do pracy kilkaset kilometrów od dotychczasowego ośrodka życia. Najbardziej zastanawia myśl, jaka padła na początku wywiadu, w którym prezydent na pytanie o delegacje prokuratorów odpowiada, że „Prokuratura to nie sądownictwo”. Stwierdził zatem prezydent „oczywistą oczywistość” bagatelizując jednocześnie teatralnie pytanie dziennikarza o delegacje prokuratorów. Nie pozostawił tym samym wątpliwości, że o tej decyzji w obozie władzy nikt nie chce rozmawiać poważnie. Oto jednak złota myśl tego wywiadu miała dopiero paść z ust prezydenta, otóż poradził niezadowolonym prokuratorom aby zmienili pracę i zostali adwokatami, radcami prawnymi lub notariuszami. Nie wziął jednak pod uwagę, że prokuratorom nie podoba się nie zawód jaki wybrali i wykonują często z pasją oraz poświęceniem ale to, że politycy próbują dyktować im to w jaki sposób mają to robić i jakie decyzje mają podejmować, a to jednak zasadnicza różnica. Różnica opierająca się na kluczowym zagadnieniu, jakim jest pojęcie niezależności, w tym niezależność prokuratora przy wykonywaniu tego zawodu. Słowa prezydenta wywołały różne komentarze i uwagi, jednak w gruncie rzeczy przysłużyły się idei niezależnej prokuratury. W jaki sposób, skoro przekaz jego wypowiedzi był jasny – jeśli prokuratorze nie podoba ci się służba możesz odejść do innego zawodu? Wbrew temu jak bardzo krytykuje się dzisiaj środowisko prokuratorów za to, że milczy i jest bierne wobec upolitycznienia prokuratury, są to ludzie, którzy w większości przyjmując postawę obserwatorów nie przestali jednak samodzielnie myśleć. Takie uwagi o zmianie zawodu jeśli się komuś nie podoba, oburzają niemal całe prokuratorskie środowisko. Skoro prezydent nie jest w stanie inaczej skomentować sytuacji delegowanych prokuratorów jak właśnie w ten sposób, a nadto odsyła dziennikarza do prokuratora generalnego, bo to on wydał decyzje, to w istocie temat wydaje się być dla niego trudny i problematyczny. Nie zaskakuje zatem samo stanowisko prezydenta w tej sprawie, lecz przedstawione argumenty. Natomiast ten wzywający do zmiany pracy był zasadniczo z prawnego punktu widzenia najgorszy z możliwych, czego zwłaszcza my prawnicy mamy pełną świadomość.
Stawiając przysłowiową „kropkę nad i” zapewnić należy, że niezależni prokuratorzy nie zamierzają zostać adwokatami, radcami prawnymi czy notariuszami, jak radzi prezydent. Swoją postawą i przy wsparciu tylu życzliwych ludzi przeczekają ten trudny dla nich czas, wykonując swoje obowiązki najlepiej jak potrafią, w zgodzie z rotą złożonego przed laty ślubowania i jednocześnie, budując podstawy niezależnej od polityków prokuratury. Będą w niej czekać, aż każdy, nawet ten, kto dołożył swoim zachowaniem i postawą cegiełkę do jej upolitycznienia, będzie dziękował losowi, że oni zostali, bo wszyscy będą w niej wówczas mogli liczyć na uczciwe i zgodne z prawem traktowanie.
Aleksandra Antoniak-Drożdż