Prawdziwa cnota krytyk się nie boi
Biskup Ignacy Krasicki był jednym z najmądrzejszych hierarchów polskiego Kościoła w całej jego historii i niesłusznie chyba pamiętamy go jako człowieka tylko dowcipnego. Cóż więc chciał nam powiedzieć, kiedy pisał, że „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”?
Spróbujemy ocenić to przez pryzmat sprawy dotyczącej trzech członków zarządu Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”, tj. prezesa Krzysztofa Parchimowicza, jego zastępcy Dariusza Korneluka oraz członka zarządu Katarzyny Gembalczyk, którzy w dniu 28 listopada 2018 roku otrzymali przekazane przez Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego dla łódzkiego okręgu regionalnego postanowienia o przedstawieniu im zarzutów dyscyplinarnych związanych z uchybieniem godności urzędu prokuratorskiego, tj. o czyn z art. 137 § 1 ustawy z dnia 28 stycznia 2016 roku.
Informacja ta dość szybko dostrzeżona została przez media, które pamiętając przykłady wzywanych do rzeczników dyscyplinarnych sędziów, coraz częściej dostrzegają szykany stosowane od dłuższego czasu wobec środowiska prokuratorskiego, szczególnie tej jego części, która wyraża zdecydowany sprzeciw wobec działań podejmowanych przez aktualne kierownictwo prokuratury.
W tym przypadku sprawa jest o tyle istotna, iż dotyczy trzech osób z grona dziesięcioosobowego zarządu Stowarzyszenia, które od dłuższego czasu w sposób merytoryczny demaskuje fasadowość zmian zachodzących w prokuraturze, pokazując rzeczywiste i nadzwyczaj partykularne powody ich wprowadzenia. Należy zatem zastanowić się, czy wspomniani prokuratorzy dopuścili się rzeczywiście zachowania naruszającego godność urzędu, czy też przyczyn działania zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, formalnie podległego Prokuratorowi Generalnemu, należy doszukiwać się w kwestiach pozamerytorycznych?
Udzielenie odpowiedzi na tak postawione pytanie wymaga cofnięcia się do początku 2017 roku, gdy zarejestrowane w KRS Stowarzyszenie Prokuratorów „Lex Super Omnia” z werwą przystąpiło do realizacji celów statutowych. W ramach tych działań zamieszczono na tej stronie internetowej stanowisko, w którym prokuratorzy stanęli w obronie Sędziego prowadzącego postępowanie karne w sprawie dotyczącej ich przełożonego Prokuratora Generalnego. Związane to było z ogólnie dostępną, a wręcz upowszechnioną informacją o wszczęciu przez podległą mu instytucję śledztwa o tzw. „przestępstwo urzędnicze”. Na stronie internetowej Prokuratury Regionalnej w Katowicach pojawił się w tym czasie komunikat, w którym wskazano dane personalne Sędziego, prezentując opis czynu stanowiącego podstawę do wszczęcia postępowania.
Fakt ten wzbudził zastrzeżenia praworządnych prokuratorów, a w konsekwencji reakcję Stowarzyszenia. Abstrahując bowiem od samego faktu wdrożenia postępowania karnego, które z racji towarzyszących mu okoliczności budziło określone wątpliwości co do zasadności jego zainicjowania (a tak przy okazji po upływie ponad 18 miesięcy warto byłoby zapytać o efekty postępowania) istotniejsze było to, że komunikat miał wymiar stygmatyzujący, a przy tym mógł być rozpatrywany jako przejaw naruszenia prawa.
Z tych też powodów w opublikowanym stanowisku Stowarzyszenia domagano się usunięcia nazwiska Sędziego z oficjalnego komunikatu podkreślając, iż określony stan rzeczy nosi cechy bezprawności.
Okazało się wkrótce, że powyższe stwierdzenie dla autora komunikatu stało się nad wyraz obrazoburcze, bowiem kwestionowało „dobrozmianowe” przekonanie o nadzwyczajnej wartości aksjologicznej twierdzeń wszystkich jej przedstawicieli, niezależnie od treści obowiązujących przepisów prawa. Osobom, które nie mają szczególnego związku ze stosowaniem prawa, chcielibyśmy uzmysłowić fakt, że zdaniem apologetów „dobrej zmiany” w prokuraturze interpretacja prawa oparta o zasadę słuszności i przekonanie wodza jest dominująca. Z tych też powodów czujny rzecznik dyscyplinarny, usłyszawszy „bijące na alarm werble” po otrzymaniu sprawy z Warszawy zastosował swoistą ekwilibrystkę prawną, podejmując decyzję o sformułowaniu zarzutów.
Zanim jednak do tego doszło, przeprowadzony został wodami Bystrzycy oraz rozumnych filozofów trybunalskich z Lublina – proces oczyszczania.
Otóż Prokurator Regionalny w Katowicach odebrawszy stanowisko niezbyt szanowanego przez siebie środowiska prokuratorskiego jako formalny zarzut, zażądał oceny swojego zachowania przez pryzmat naruszenia norm prawa karnego (patrz treść komunikatu z dnia 3 lutego 2017 roku). Co było oczywiście do przewidzenia, akt łaski był nieunikniony. Bez znaczenia było to, iż decyzję o jego oczyszczeniu podejmowała prokuratura całkowicie zależna od jego przełożonego, osoby zainteresowanej sprawą, w której wszczęto postępowanie i decydującej o losie każdego prokuratora. Bez znaczenie było również to, że treść rozstrzygnięcia nie jest znana, a jej uzasadnienie oraz autor na razie chronieni są „dobrozmianową” tajemnicą postępowania.
Po uzyskaniu pozytywnej oceny w postaci decyzji o odmowie wszczęcia postępowania, w pełnym rynsztunku bojowym przystąpiono do wymierzania sprawiedliwości, opartej jedynie o sobie znane kryteria. W pierwszej kolejności postanowiono zidentyfikować winowajców, którzy w notoryczny sposób, wprawdzie merytorycznie, ale podważali autonomię i niezależność prokuratury. Co więcej, nie stosowali się do zasady „chwal, albo milcz”, która jest myślą przewodnią aktualnie nam miłościwie panującego kierownictwa prokuratury. Każda bowiem inna postawa prokuratora, wyrażająca publicznie krytyczną ocenę funkcjonowania tzw. „dobrej zmiany” w prokuraturze, czy w wymiarze sprawiedliwości jest wyjaśniana w trybie przepisów dyscyplinarnych.
Przy wykorzystaniu pełnego instrumentarium prawnego rozpoczęto wzywanie członków zarządu Stowarzyszenia na przesłuchania, które przeprowadzone zostały przy wykorzystaniu trybu określonego w art. 183 kpk. A jakże, bójcie się, wszyscy jesteście w „kręgu podejrzeń”, każdy z was może stać się obwinionym!
Ostatecznie wybór padł na trzy osoby, które ówcześnie tworzyły zarząd Stowarzyszenia. Nie do końca jest zrozumiałe, dlaczego tylko oni zostali objęci zarzutami, skoro pod stanowiskiem podpisało się Stowarzyszenie Prokuratorów, a tworzyło je wówczas 10 osób. Mamy nadzieję, że decyzja w tym zakresie nie była podejmowana na podstawie wyliczanki, znanej nam wszystkim z czasów dzieciństwa, aczkolwiek analizując konstrukcję zarzutów nie sposób oprzeć się takiemu wrażeniu. Oparta ona bowiem została na zasadzie domniemania winy, która charakteryzuje sposób myślenia dziecka, a nie wykształconego prawnika.
Jednak patrząc na tę kwestię poważnie z punktu widzenia podporządkowania służbowego rzecznika dyscyplinarnego kierownikowi Prokuratury Krajowej, to można byłoby sformułować zgoła odmienny wniosek i odwołać się do niechlubnej maksymy z okresu PRL, przypisywanej prokuratorowi ery stalinowskiej w ZSRR – Andriejowi Wyszyńskiemu „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Czasy minęły, pokusy pozostały.
Tak czy owak, członków zarządu dosięgnie pręgierz sprawiedliwości „dobrej zmiany”. Nowo utworzona Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym już czeka na tych właściwych i wybranych do osądzenia.
Każdy z czytelników oczywiście po zapoznaniu się z treścią naszego stanowiska z dnia 14 lutego 2017 roku zamieszczonego na stronie internetowej Stowarzyszenia ukształtuje sobie pogląd w tej kwestii i oceni, czy w tym przypadku mamy do czynienia z deliktem dyscyplinarnym, czy też kolejną ekwilibrystyką prawną, która (tak jak wiele innych) przejdzie do annałów polskiej prokuratury, do części zatytułowanej „wyimaginowane interpretacje prawne – futurystyka, czy zwykłe nadużycia prawa?”
Jak bowiem inaczej określić zachowanie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, który zamierza przedstawić zarzuty prokuratorom za działanie pozostające w zgodzie z przepisami ustrojowymi prokuratury. Wystarczy bowiem odwołać się do podpisanego nie przez kogokolwiek innego jak Prokuratora Generalnego, rozporządzenia z dnia 7 kwietnia 2016 roku Regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury. Otóż w art. 124 ust. 2 tego aktu zaznaczono, iż: „w postanowieniu o wszczęciu śledztwa: wskazanie sprawcy w opisie czynu określonego w postanowieniu, o którym mowa w ust. 1, może nastąpić jedynie wówczas, gdy jest to niezbędne dla jego poprawnego określenia i zachodzą warunki do bezzwłocznego sporządzenia postanowienia o przedstawieniu zarzutów”.
Nie trzeba być wielkim intelektualistą, aby zrozumieć sens tego przepisu, ograniczającego możliwość wskazywania danych sprawcy do sytuacji wyjątkowych. Czy w niniejszej sprawie ów wyjątek się pojawił? Póki co, organy prokuratury w tej materii milczą, a jeden z jej funkcjonariuszy konstruuje zarzuty, których w przyszłości będzie się co najmniej wstydził. I w tym miejscu należy odnieść się do ich treści. Otóż w opisie deliktu dyscyplinarnego zawarto stwierdzenie, że wspomniani prokuratorzy naruszyli godność urzędu poprzez podjęcie decyzji o zamieszczeniu w dniu 14 lutego 2017 roku kategorycznego komunikatu, że opisane działania (patrz komunikat. prok. T. Janeczka) noszą cechę bezprawności, albowiem nie została ona stwierdzona w toku jakiegokolwiek postępowania.
W tym kontekście moglibyśmy jedynie przymrużyć oczy, wzdąć wargi i w przypływie wielkiej frasobliwości, pamiętając o wielu wypowiedziach Prokuratora Krajowego używającego określeń „przestępca”, czy też nawet „bandyta” w stosunku do osób, których domniemanie niewinności w świetle prawa polskiego dotyczy – zapytać o stosowanie różnych standardów w prokuraturze, których wyznacznikiem jest zajmowane stanowisko. Im wyższe, tym większa swoboda, a nawet dowolność w ich wyznaczaniu. Można zadać kolejne pytanie, a mianowicie, czy prokuratura jest jeszcze instytucją publiczną, czy też stała się udzielnym księstwem, w którym określane są normy postępowania według ocen dokonywanych przez władcę?
Opowiadając się od samego początku po stronie idei niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”, wspólnie z członkami Komitetu Założycielskiego Stowarzyszenia – podpisujemy się pod wszystkimi stanowiskami prezentowanymi przez tą organizację, biorąc za nie pełną odpowiedzialność.
Chcielibyśmy w sposób jednoznaczny wyrazić sprzeciw wobec instrumentalnego wykorzystywania przepisów ustrojowych prokuratury, w tym także przepisów dyscyplinarnych w celu eliminowania funkcjonowania niezależnych od władzy struktur pozarządowych.
Należy przypomnieć kierownictwu Prokuratury Krajowej, jak również posiadającemu ten tytuł Panu prok. Tomaszowi Janeczkowi, że zarówno Konstytucja RP w art. 58 ust. 1, jak i przepis art. 97 § 3 Prawo o prokuraturze przyznają prokuratorom prawo udziału w organizacjach zrzeszających prokuratorów lub pracowników prokuratury. Stowarzyszenie Prokuratorów „Lex Super Omnia” jest legalnie działającą organizacją, która w swoich celach statutowych dąży do wspierania działań podejmowanych dla urzeczywistniania zasad demokratycznego państwa prawnego, jak i promowania praworządności. Prawo o stowarzyszeniach, jak również rekomendacje wypracowane w szczególności przez Komisję Ministrów Rady Europy (zalecenia z dnia 6 października 2000 r.) i Radę Konsultacyjną Prokuratorów Europejskich (opinia z dnia 17 grudnia 2014 r.) – w sposób wyraźny wskazują, że prokuratorzy mają prawo do zrzeszania się, wolności wypowiedzi i udziału w debacie publicznej w sprawach dotyczących prawa, wymiaru sprawiedliwości, a także praw człowieka.
W tym kontekście należy stwierdzić, iż rosnąca liczba inicjowanych postępowań dyscyplinarnych nie zmieni naszej postawy w zakresie rzetelnej i merytorycznej oceny „dobrej zmiany” w prokuraturze, jak również obrony praworządności w Polsce. Każdy z nas ma prawo do wyrażania swoich sądów, a postawa obywatelska oznacza troskę o wspólne dobro. Jej przejawem jest też wyrażanie swoich wątpliwości, dzielenie się nimi, wywoływanie dyskusji.
Nawiązując zaś do ponadczasowej twórczości Ignacego Krasickiego, który nie atakował ludzi, lecz krytykował wady i ułomności ludzkiego charakteru – można stwierdzić, iż błądzić, mylić się jest rzeczą ludzką, trwanie w błędzie też jest ludzkie, ale bardzo krótkowzroczne. Bronienie swoich poglądów jest wręcz chwalebne, ale nieprzyjmowanie argumentów to już arogancja.
Jarosław Onyszczuk
Katarzyna Kwiatkowska